Mój pierwszy Zimorodek


Mój pierwszy Zimorodek ... z pewnością o wielu jeszcze gatunkach powiem "moje pierwsze" zdjęcia. Jednak zimorodek jest mi szczególnie bliski. Nie tylko za przyczyną niezwykle pięknej szaty, ale jego odwiedzin podczas wędkarskich wypraw nad Redą. Tak jakoś wyszło, że po dziesiątkach lat wędkowania sprzęt od ryb "zamieniłem" na teleobiektyw. Może zniechęcony marną już liczebnością rybostanu zasiedlającego rzekę a może jako zadośćuczynienie straconych chwil gdy aparat fotograficzny służył jedynie dokumentacji wędkarskich wyników. Tak, czy inaczej od dwóch miesięcy brzegi rzeki oraz nadmorskie wybrzeża przemierzam jedynie z kamerą, odnajdując radość i pasję w fotografiach ptaków.

Dzisiejszy dzień był ponury choć wyjątkowo ciepły. Sprzyjał długiej wędrówce brzegami Redy, lecz niekoniecznie jakości uzyskiwanych zdjęć. Niedostatek światła zmuszał do ustawiania wysokich wartości ISO, tak by choć uzyskać 1/1000 s dla przysłony 5,6. Zawsze pociąga to skutki w postaci znacznych szumów matrycy a wspomniany czas naświetlania również jest wymaganym minimum, nawet dla zdjęć ptaków niesionych nurtem rzeki. O bardziej dynamicznych ujęciach nie było mowy ale za to rzekę odwiedziły gatunki, które poza sezonem zimowym u nas nie goszczą. Pierwszym była nurogęś. Moim kolegom od wędkowania pewnie włos się nieco jeży widząc tego ptaka na Redzie, bo to okrutnie skuteczny rybojad. Niech śpią spokojnie, nurogęś tu się raczej nie zadomowi, bo niewielka przejrzystość wody utrzymywana niekiedy tygodniami, nie sprzyja łowieckim talentom ptaka. Redę odwiedziła dziś również samica gągoła a może kolejne dni przyniosą obecność innych gatunków. 

Jednak najciekawszym spotkaniem dnia, był widok zimorodka. Przyznam, że był tak samo oczekiwanym jak zaskakującym. Dostrzegłem go dosłownie kątem oka na ostatnich metrach dzisiejszej wędrówki. Przysiadł wysoko nad lustrem wody mierząc na przemian wzrokiem moją postać oraz łowieckie terytorium. Ostatecznie dał mi tylko kilka sekund na decyzję i potrójne wyzwolenie migawki i tyle go widziałem. Od dawna już nie pamiętałem takich emocji w drodze do domu. Niepewność jakości zdjęć zmuszała do przyspieszenia kroku. Na miejscu zanim zdążyłem pozbyć się zimowego odzienia już zrzucałem fotki na komputer. Efekty dzisiejszych spotkań zamieszczam. Na to cudowne, krystaliczne i ostre jak brzytwa ujęcie zimorodka przyjdzie mi poczekać, ale to dzisiejsze będzie mi szczególnie bliskie.

Kaczy mezalians ... 
Nurogęś z Redy