Z wielką przyjemnością przeglądam zdjęcia przyrodnicze. Szczególnie ptaków, którym staram się poświęcać więcej uwagi w sowich "podróżach" fotograficznych. Może nawet chętniej śledzę prace początkujących lub nieco doświadczonych amatorów, niż zawodowców. Jest w nich więcej spontaniczności, radości z samej obserwacji w miejsce pogoni za trofeum, nie mówiąc już finansowych profitach.
Cieszą mnie zdjęcia Kolegów, przygodnych autorów, uczestników grup tematycznych na FB oraz innych portalach. Fotografie są różne, mając na myśli jakość. Często barierą jest słabszy sprzęt, innym razem ekstremalne warunki fotografowania np. niedostatek światła oraz wiele innych czynników, które w żaden sposób zdjęcia nie dyskwalifikują i nie przynoszą ujmy autorowi. Niekiedy wręcz przeciwnie, nieostrości, ziarnistość świadczą tylko ile trudu zadał sobie twórca by uwiecznić portret ptaka, scenkę z życia a niekiedy dynamiczne lub tragiczne zdarzenie.
Jednak jest grupa pewnych błędów, dość często powtarzanych i o nich napiszę, by nieco wesprzeć tych co od niedawna korzystają z kamery fotograficznej. Rzecz jasna nie wynikają one z niedbałości a raczej z braku wiedzy o podstawach kompozycji fotografii. W przypadku ptaków (choć nie tylko) za najważniejsze wypada uznać to powyższe oraz żywe oko. Na czym rzecz polega za chwilę wyjaśnię, prosząc czytelników by nie poczuli się pouczani a jedynie skorzystali z dwóch podstawowych rad, które wiele Waszych zdjęć zmienią dzięki prostym zabiegom. Zacznijmy od kompozycji, którą rządzi prosta zasada. Po stronie, w którą patrzy ptak zostawiamy podczas kadrowania więcej miejsca niż za jego ogonem, lub w przypadku zbliżenia za tyłem głowy.
Dlaczego tak ?. Tu odwołam się do mechanizmu podświadomego oczekiwania na bieg wydarzeń. Fotografujemy żywą istotę, czyli taką, która za chwilę wykona ruch. Kierunek patrzenia jest zwykle tym, w którym to nastąpi. Spodziewamy się zatem, że jest tam wolna przestrzeń. Jak w naturze przed "nosem" nie będzie np. ściany, podobnie na zdjęciu nie powinno tam być krawędzi zdjęcia. Zatem to nie tylko poczucie estetyki ale rodzaj niepokoju, że fotografowany ptak za chwilę wyjdzie nam z kadru. Doznanie jest z rodzaju tych negatywnych, które niepotrzebnie absorbuje naszą uwagę, gdy na fotografię tego rodzaju spoglądamy. Czyli przeszkadza w widzeniu tego co jest sednem przekazu.
Może łatwiej to zobrazować.
Dlaczego tak ?. Tu odwołam się do mechanizmu podświadomego oczekiwania na bieg wydarzeń. Fotografujemy żywą istotę, czyli taką, która za chwilę wykona ruch. Kierunek patrzenia jest zwykle tym, w którym to nastąpi. Spodziewamy się zatem, że jest tam wolna przestrzeń. Jak w naturze przed "nosem" nie będzie np. ściany, podobnie na zdjęciu nie powinno tam być krawędzi zdjęcia. Zatem to nie tylko poczucie estetyki ale rodzaj niepokoju, że fotografowany ptak za chwilę wyjdzie nam z kadru. Doznanie jest z rodzaju tych negatywnych, które niepotrzebnie absorbuje naszą uwagę, gdy na fotografię tego rodzaju spoglądamy. Czyli przeszkadza w widzeniu tego co jest sednem przekazu.
Może łatwiej to zobrazować.
Poprawnie
Źle
Zasada jak wyżej, gdy ptak patrzy na wprost.
Poprawnie
Źle
Nieco trudniej, gdy zwróci głowę w kierunku tułowia. Praktycznie obie kompozycje wydają się poprawne, choć ta pierwsza bardziej odpowiada mojemu poczuciu estetyki.

Teraz ostatnia rzecz dotycząca kadrowania. Przyglądając się budowie ptaka możemy sobie z grubsza wyobrazić jego kształt jako prostokąt i w takich proporcjach kadru jego sylwetka powinna być umieszczona. Zdarza się jednak, że mamy okazję oglądać całkiem udane zdjęcie pod względem technicznym, niosące jakąś opowieść lub udany portret wciśnięty jednak w proporcje kwadratu. Może wielu się ze mną nie zgodzi, jednak mnie to razi w odbiorze. Zobaczcie sami.
Podobnie jak w formacie kwadratu gdzie ptak siłą rzeczy znalazł się jako centralnie ustawiony obiekt, bywa że w prostokącie równie umieszczamy sylwetkę w ten sposób. Choć nie jest to dużym błędem, jednak wolę kadry opisane i zamieszczone na początku publikacji. Poniżej centralne umieszczenie w prostokącie, czyli odległość od ogona i dzioba, do krawędzi formatu jest podobna. Takie sytuowanie obiektu jest dość odruchowe, ponieważ podświadomie uznajemy, że to co ważne powinno znaleźć się na środku.
Poprawny kadr, lub posuwając się dalej przemyślana kompozycja fotografii jest nie tylko podstawowym zabiegiem technicznym. Stanowi również sygnał dla odbiorcy, że autor starał się przekazać w swojej pracy obok możliwie doskonałego wizerunku ptaka, również obraz jako całość przyjazny oczom, eliminując wszelkie niepotrzebne zakłócenia w jego odbiorze. Oczywiście zabiegi kadrowania tuż przed wyzwoleniem migawki do pewnego stopnia są możliwe, jednak rzadko udaje się uzyskać od razu gotowe, pełno kadrowe ujęcie, zdatne do publikacji w prost. Zdecydowana większość fotografii, które zamierzamy zaprezentować wymaga obróbki technicznej, podczas której kompozycja zdjęcia winna być pierwszym i obowiązkowym zabiegiem.
W przypadku ptaków czy generalnie zwierząt, mamy do czynienia z kształtem nieregularnym. Zatem trudno wytyczyć na formacie obrazu zdecydowane punkty odniesienia dla naszego wzroku, w których umieścimy obiekt. To działa nieco intuicyjnie i z czasem przychodzi łatwiej, tym szybciej gdy spróbujemy stosować się do powyższych wskazówek.
Na marginesie. Nieco łatwiej jest w przypadku zdjęć krajobrazu, bo tu linia pozioma np. horyzont, lub pionowa, np. widoczna na jego tle sylwetka drzewa, pozwala na geometryczny podział kadru według określonych zasad, czyli co 1/3. W takiej sytuacji wytyczone umowne proste oraz miejsca ich przecięcia generują tzw. mocne punkty obrazu. Od tej zasady są oczywiście liczne odstępstwa, potraktujmy to jednak jako klasykę i schemat odniesienia. Może zamieszczony diagram nie jest szczytem matematycznej precyzji, ale nikt nie wymaga by podczas kadrowania zdjęć posługiwać się linijką przykładaną do monitora. Wystarczy z grubsza hołdować tej zasadzie.
Wracamy do ptaków.
To o czym za chwilę napiszę nie zawsze jest możliwe i takie sytuacje są zrozumiałe. Wynika to z ostrożności ptaków, płochliwości i ruchliwości. Zatem jeśli tylko macie sposobność, to wykonujcie kilka lub kilkanaście pozornie podobnych ujęć, póki ptak daje na to szansę. Recz jasna nie zawsze tak jest i czasem długo wyczekiwana chwila podczas zasiadki lub podchodu, kończy się okazją, daj Boże do choćby jednego wyzwolenia migawki. Jednak ...
Drugą rzeczą, na którą pragnę zwrócić uwagę to żywe oko. To nic innego niż wizerunek ptaka z otwartymi oczami. Staranność takiego przekazu załatwia dwie sprawy. Pierwsza to kwestia ostrości. Jeśli oko jest ostre, do tego z blikiem, błyskiem światła a reszta nawet nieostra, to i tak zdjęcie w całości wydaje się ostre. Tak już mamy, że nasz wzrok skupia się na oczach. Zarówno w relacji z człowiekiem, gdy rozmawiając z nim zwykle tam spoglądamy. Podobnie oceniamy, analizujemy walory zdjęcia odruchowo skupiając się na oku, w tym przypadku ptaka. Mimowolnie nie zauważamy rozmycia innych planów. Niezależnie wizerunek ptaka z żywym okiem, zdecydowanie korzystniej prezentuje pozostałe cechy, kształt, szatę myśląc o formie statycznej. Tym bardziej przy scenach dynamicznych, gdzie wyraz wzroku ilustruje emocje. Poniżej dla Waszej oceny forma statyczna.
Skoro przyznamy, że oko odrywa zasadniczą rolę, to po części zasada wyznaczania mocnych punktów obrazu, czyli tych na których wzrok obserwatora najchętniej się skupia, wyjaśniona na podstawie zdjęć krajobrazu, ma zastosowanie do fotografii portretowej lub katalogowej. Tu umieszczenie oka w pobliżu takiego punktu, prawie automatycznie wyznacza proporcje a w rezultacie ostateczną kompozycję całego zdjęcia. Jednak nie jest to oczywiste i niektóre ujęcia nie poddadzą się tej zasadzie, więc nie ma co na siłę stosować tego schematu.
