Czapka niewidka




Po wielu dniach wędrówki polami i lasami., gdzie doskwierał upał, lub poranna rosa zmoczyła nas do pasa, zasiadka wydaje się zbawienną odmianą. Pozostawiamy za sobą bujną o tej porze roku roślinność, przez którą musieliśmy się przedzierać. W niepamięć puszczamy, to co uczyniły nam komary lub kilometry wędrówki za ptakami, które skrywają teraz sekrety życia w okrywie liści drzew i krzewów. Czas na wybór spokojnego miejsca, gdzieś w pobliżu domu lub nieopodal zostawionego samochodu czy roweru, możemy oddać się obserwacjom. Ot kilkadziesiąt metrów pieszo, by za chwilę usiąść lub położyć się na pachnącej trawie, lub w osłonie krzewu. Przed nami otworzy się rozległa przestrzeń, która w promieniach słońca rozbrzmiewać będzie głosami niezliczonych ptaków.

Na taką okazję warto jednak nieco się przygotować. Nie mam na myśli koca, kanapek i termosu z kawą, a element odzienia, który pozwoli ukryć naszą sylwetkę przed wzrokiem czujnych ptaków. Tu ukrycie sylwetki jest słowem kluczowym, bo zapewne wielu z Was przekonało się jak mało skutecznym jest ograniczenie się do ubrania w postaci kamuflażu. Oczywiście stój w barwach wojsk specjalnych pomaga, lecz nadal jawimy się zwierzętom jako ludzka postać. Rozwiązaniem jest czapka niewidka. Pod tym tajemniczym hasłem kryje się pewien zabieg, by nasze proporcje sprowadzić do postaci nieregularnej plamy w barwach i strukturze otoczenia. Targanie ze sobą siatek maskujących a tym bardziej rozkładanych konstrukcji do ich zawieszenia i budowy prowizorycznej czatowni, jest kłopotliwe i wielu przypadkach niepotrzebne. 

Wystarczy kapelusz obszyty kawałkiem takiej siatki. Jej długość będzie dostateczna, gdy stojąc sięgnie nam za kolana, tak by siadając lub kładąc się zakrywała nieomal cała nasza postać. Czyni to pakunek niewielkim, mieszczącym się w małym plecaku, więc niekłopotliwym w transporcie. Jednak sama siatka to zbyt mało, dlatego warto dowiązać do niej elementy, które pomogą wtopić się w krajobraz, a tym bardziej zmienić proporcje naszej głowy i ramion, na rzecz kształtu, który ptakom nie będzie się z nami kojarzył. Doskonałym materiałem na takie dodatki są włókna rafii. To naturalny materiał w kolorze słomy lub barwiony, trwały i wytrzymały. Po dowiązaniu układa się w postaci nieco rozczochranej konstrukcji, przypominającej kępę suchych traw, a to widok który z pewnością nie zaniepokoi ptaki. Bardziej zapobiegliwi mogą dowiązać rafii więcej, by ostatecznie upodobnić się do snopka słomy. Nieco gorzej jest z obserwacją ssaków, bo tu zmysłem równie ważnym jest węch. Pomocną zatem będzie zasiadka pod wiatr, ale to już inna historia.





Jak wspomniałem, do kapelusza doszyty jest kawałek siatki maskującej. Trzeba to zrobić na całym jego obwodzie, mocną nicią. Zapobiega to zerwaniu siatki w przypadku zahaczenia o terenową przeszkodę. Dalej to już tylko dowiązanie włókien rafii. Ja preferuję naturalny kolor, ale można rzecz jasna eksperymentować z rafią farbowaną na inne stosowne barwy.









Jak blisko można znaleźć się w pobliżu zwierzęcia dzięki takiemu kamuflażowi, świadczą poniższe zdjęcia. Zając kicał przede mną w odległości 3 metrów. Mimo znanej u tego gatunku czujności, siedząc cichutko, nie byłem dla niego widoczny. Mogłem długie minuty przyglądać się, jak spokojnie penetruje roztaczającą się przed obiektywem łąkę.