Potrzos, rezerwat Beka



Nie wiem czy był to dzień wyjątkowy, ale wszelkie krzewy i zarośla wzdłuż ścieżki edukacyjnej rezerwatu opanowały potrzosy. Ptaków były dziesiątki i praktycznie gdzie by nie spojrzeć, tam przysiadały. To mieszanka osobników dorosłych i młodzieży, choć w ilości do tej pory przeze mnie nie obserwowanej. Wcześniej widywałem potrzosy często, ale dziś gatunek ten zdawał się najbardziej liczny w okolicy. Zajmowały stanowiska obserwacyjne na najwyższych gałęziach krzewów, przetrząsały niższą roślinność i lustrowały morski brzeg. 

Chętnie przysiadały w trzcinie, razem z trzcinniczkami, których też nie brakowało. Na okolicznych polach, a szczególnie na ogrodzeniu przysiadało również sporo świergotków łąkowych. Słowem ruch był jak w ptasim ulu. Widok dopełniały idące gorą, żurawie, kaczki, gęsi i siewkowce. Jak okiem sięgnąć żywej (ludzkiej) duszy. Nienaruszony piasek plaży, gdzie ślady butów ostatnich turystów zmyła wczorajsza fala. Tylko świeże tropy lisów, które nocą sznurowały po brzegu. 

Może to kwestia pory dnia, bo tym razem dotarłem w teren nieomal o świcie, przy pięknej pogodzie. Nie było praktycznie wiatru, chłód poranka był przyjemny, ale nie zapowiadał upalnego dnia. Jednym słowem doskonały czas na wędrówkę, obserwację i oczywiście zdjęcia. Poniżej trzcinniczek, świergotek łąkowy i dalej potrzosy.






Trop lisa, który nocą sznurował po plaży.