Jak fotografować ptaki na cyplu w Rewie



Jeśli zastaniecie powyższy widok wchodząc na cypel w Rewie to znaczy, że tego poranka jesteście pierwsi. Pierwsi jednak nie oznacza jedyni i ostatni, dlatego podróż ku Rewie proponuję zacząć od apteki. Tu nabywamy Relanium, lub Diazepam i zanim udamy się na zdjęcia warto zaaplikować sobie sporą dawkę. To będzie dzień emocji, niekoniecznie wywołanych obecnością wielu gatunków. Do rozpaczy doprowadzą was spacerowicze, którzy nieodmiennie pojawią się na cyplu. Każdy z nich za punkt honoru uzna postawienie stopy na samym końcu łachy, zatem na nic kamuflaże, zasiadki i zakopanie się w piasku. Takie zabiegi prowadzą jedynie do podeptania Waszej postaci, słowem do kalectwa. 

Goście cypla dzielą się na trzy kategorie. Pierwsza to czołgi, które bez względu na wszystko prą do końca. Druga to ciekawscy. Ci podchodzą wolniej, ale uparcie do chwili gdy lekkim trąceniem buta sprawdzą co pod siatką maskującą leży. Trzecia to sportowcy - biegacze. 

Z delikwentem z ostatniej kategorii miałem dziś do czynienia w pierwszej kolejności. Zalegając na końcu cypla widzę, że dziarski emeryt biegnie w moim kierunku. Uniosłem się lekko licząc, że mnie dojrzy i zawróci, ale gdzie tam. Drepce po piachu, robiąc wrażenie jakby ciągną niewidzialną butlę z tlenem. Gdy osiągną punkt krytyczny, czyli sportowe obuwie prawie na mojej głowie zaczęła się gimnastyka. Gdzie? ... oczywiście na samiuśkim końcu cypla. Teraz dziadek musiał rozprostować Alzheimera, dotlenić Parkinsona, czyli wykonać serię ruchów gimnastycznych nad moją głową. Machał, machał w końcu się zmęczył i pobiegł do domu. 

Uff  ... zaraz nadlecą ptaki. Nic bardziej mylnego, bo oto zbliża się kolejna grupa. Tata, mama i córeczka z aparatem na patyczku i się zaczyna. Selfie z góry, selfie z dołu, z boku lewego i prawego, z dzióbkiem i bez dzióbka. Teraz czas na rodzinne fotki, tata, mama i odwrotnie, a ja leże pod siatką i faktycznie jestem chyba przeźroczysty. No i tak cały dzień wycieczka za wycieczką. Zatem proponuję wybrać na cypel gdy wieje i leje, a fale z obu stron przelewają się przez cypel. Zdjęć ptaków nie zrobicie, ale przynajmniej nikt was nie podepcze. 

Za plecami czerwonej kurteczki, leży moje stanowisko.


Tu wyszedłem na peryskopową, sprawdzić kto następny mnie nadepnie.