Dzwoniec (Chloris chloris), rezerwat Beka



Poniżej mała sesja zdjęciowa dzwońców. Choć rzecz wygląda prosto, jednak te klika ujęć wymagało paru wizyt w rezerwacie Beka i nieco starań. Przynajmniej od kilku tygodni obserwowałem dość liczne stado tych ptaków, posilających się pestkami owoców dzikiej róży. Te niewielkie i niskie krzewy licznie porastają pas wydm. To jednak otwarta przestrzeń, a sylwetka człowiek widoczna jest z setek metrów. Słowem dzwońce zaskoczyły mnie swoją ostrożnością, bo już 40 - 50 metrów, to dystans na który nie pozwalały się zbliżyć. Nie pozostało nic innego, jak na kolejną wizytę w rezerwacie zabrać kamuflaż i urządzić klasyczną zasiadkę. Dziś cierpliwie obserwowałem przez lornetkę, gdzie ptaszyny zasiadają i ostatecznie wybór padł na wysunięty krzew, w pobliżu którego mogłem ułożyć się trawach i okryć "czapka niewidką". Narobiłem nieco zamieszania urządzając stanowisko i już myślałem, że przyjdzie mi godziny czekać na powrót ptaków. Na szczęście już po 20 minutach przysiadły na wytypowanym planie zdjęciowym i oto są ... 

Choć z literatury wynika, ze jest to gatunek bardzo liczny, moje obserwacje nieco temu przeczą. Przynajmniej w pasie wybrzeża spotykam je rzadko, choć zawsze w sporych stadkach. Mowa o okresie jesieni i wiosny, kiedy w poszukiwaniu pokarmu widoczne są pośród roślinności. Wszystkie moje spotkania miały miejsce na krzewach dzikiej róży i wydaje się, że to ulubiony pokarm dzwońców w tym czasie. Może za sprawą dostępności, bo rośliny te masowo porastają okoliczne nieużytki, szczególnie na glebach piaszczystych, których tu nie brakuje.