Nieuwiecznione w kadrze



Obserwując zwierzęta, przebywając w terenie wszystko może się zdarzyć. Szczególnie ptaki potrafią zaskoczyć swoim zachowaniem. Poza kilkoma, pozostałe z liczby ok. 450 gatunków notowanych w Polsce, wypada uznać za płochliwe i ostrożne. Uwiecznienie ich w kadrze, to czasem determinacja i doświadczenie autora, a czasem zwykły przypadek. Nawet ptaki rzadkie potrafią nieoczekiwanie "wyrosnąć" nam pod nogami, innym razem poświęcimy im bezskutecznie dni, miesiące a nawet lata.

Są jednak chwile, gdy nieoczekiwany zbieg okoliczności sprowadzi nam przed obiektyw ciekawy gatunek, którego nie uwiecznimy. Taką przygodę przeżyłem z krogulcem. To były marcowe dni doliny Redy. Często wybierałem się w te okolice, bo z każdym dniem przybywało gniazdujących ptaków, a migrujące gatunki zasiadały na polach. Zatrzymałem się przy dość rozległym kolczastym krzewie, który porastał skraj drogi w sąsiedztwie rozległy pól i nieużytków. Wzrokiem błądziłem gdzieś po horyzont, wypatrując gęsi lub łabędzi krzykliwych. W pewnej chwili kątem oka dostrzegłem jak z impetem w ten krzew wpada niewielka ptaszyna, a ułamek sekundy później krogulec. Wszystko działo się dwa metry ode mnie. Jednak zaskoczony takim obrotem rzeczy nawet nie podniosłem obiektywu w stronę szamoczących się ptaków. Dosłownie mnie zamurowało, widząc jak drapieżnik walczy z gęstwiną gałęzi i kolców, by dostać się do ofiary. Zdarzenie to pamiętam jako kilka sekund szamotaniny, trzepotania skrzydłami krogulca i chyba dźwięki obu ptaków. Mogłem zrobić jedne z najlepszych swoich zdjęć, a nie zrobiłem nic ...