Grubodziób siedzi i myśli



Każdego ranka obserwuję przez okno "mojego" grubodzioba. To obowiązkowy widok przy porannej kawie. Nieodmiennie rozbawia mnie jego wizerunek. Regularnie przysiada na pobliskim drzewie, zastyga w bezruchu i duma. Słowem grubodziób siedzi i myśli, co ma zrobić z tak mile rozpoczętym dniem. Nie wiem jakiego zioła zażywa na co dzień, lecz widać, że dziwnie mu służy.

W tym czasie w karmniku trwa codzienna batalia. Od czasu gdy pojawiły się dzwońce, to one zawłaszczyły teren. Wystarczy jeden wewnątrz karmnika, by reszta jego braci musiała walczyć o słonecznik. Nie wspomnę o czekających w kolejce sikorkach i jerach, choć te próbują podkraść ziarenka z boku. Sytuacja diametralnie się zmienia, gdy jegomość grubodziób w końcu się obudzi. Wtedy wpycha się do stołówki swą pokaźną posturą i "po ptakach". Zachowuje się jak słoń w składzie porcelany i rzadko przegania konkurencję. Jednak inne ptaki, na sam jego widok dobrowolnie rezygnują z posiłku.