Mroźny świt w dolinie Redy



Kiedy jeszcze ciemności spowijają okolicę, pola doliny Redy są puste. Wspaniale jest się znaleźć o tej porze w terenie. Ogromna tarcza księżyca rozświetla okolicę, a panujący spokój wobec braku wiatru, nie daje odczuć ujemnej temperatury. Aż trudno uwierzyć, że niedługo okolica rozbrzmiewać będzie głosami setek łabędzi krzykliwych. To również doskonała pora, by wybrać stanowisko na ich oczekiwanie. Wystarczy skraj pola, w osłonie wyższych traw, lub przygodnych krzewów i prowizoryczna czatownia. Gdy słońce gramoli się ponad horyzont, już słychać ich głosy. Ptaki ciągną małymi grupami z wód Zatoki Puckiej. To codzienny porządek rzecz, gdy łabędzie przemieszczają się z miejsca nocnego spoczynku, na miejsce dziennego żerowania.

Choć dla oka, pora granicy dnia i nocy jest niezwykle malownicza, to dla obiektywu stawi szczególne wyzwanie. Nad brzegiem morskim sprawa jest prosta, bo tarcza słońca widoczna jest już nad horyzontem. Gdy tylko się pojawi jej niewielki fragment, niebo i cała okolica maluje się wspaniałymi barwami. Inaczej jest pośród pól, szczególnie takich jak w dolinie Redy. Otoczona jest wzgórzami morenowymi ostatnich zlodowaceń, lub w najlepszym przypadku szpalerami wysokich drzew. To terenowe przeszkody, które sprawiają, że nim w zimowe dni zobaczymy purpurowe słońce, już takim nie jest. Wychyla się wysoko, malując okolicę sino - niebieskimi barwami. Tak wygląda nasz plan zdjęciowy, w dziwnych barwach i niedostatku światła. To zwykle godzina po kalendarzowej porze wschodu słońca. W takiej scenerii pojawiają się pierwsze łabędzie krzykliwe. Przy odrobinie szczęścia złapiemy je obiektywem w żółtej poświacie porannych mgieł. Jednak widok wszechobecnej bieli o różnych tonacjach, zdominuje utrwalone obrazy.


Gdy tylko pierwsze grupki ptaków zasiądą na polu, rozpoczynają się narady. Łabędzie ustawiając się w okręgu, lub po kilka osobników naprzeciw siebie. Unoszą sylwetki, wyciągają szyję, rozkładają skrzydła i donośnym głosem dyskutują. Wygląda to jak narada, w rzeczywistości to sprzeczka o podział terytorium. Teraz łato odgadnąć, że taka postawa, to manifestacja siły, najlepszych cech i dominacji, która w przyszłości przełoży się na sukces lęgowy. Gdy zdania zostaną uzgodnione, a części pola przydzielona poszczególnym klanom, ptaki rozchodzą się na wyznaczone rewiry. 

Najbardziej wyraźne są terytoria dobranych już par. Tam oddają się kolejnym zalotom, utrwalaniu związku i manifestowaniu pozostałym samcom, że nie mają już czego tu szukać. Inne, to stanowiska zadziornych młodych samców walczących o względy samicy. Tam sprzeczki potrwają jeszcze długo. Tym bardziej, że z każdą chwilą przybywa nadlatujących ptaków i awantura zaczyna się od nowa.




Pola i łąki doliny Redy to rozległe terytorium. Choć łabędzie krzykliwe mają swoje ulubione miejsca i tam grupują się w największych stadach, spotkać je można praktycznie wszędzie. Nic więc dziwnego, że te piękne i okazałe ptaki, o zróżnicowanych stosunkach społecznych, przyciągają rzesze fotografów. Niekiedy trzeba ustawić się w kolejce do zdjęć, szczególnie gdy przysiądą w pobliżu śródpolnej drogi. W takim miejscu, wygodnie zza okna samochodu można je do woli uwieczniać.