Pierwszy dzięciołek w tym roku




Wszytko zdaje się teraz możliwe. Żurawie zostały na zimę. Nie dalej jak wczoraj widziałem pierwszego grzywacza, choć to gatunek wczesnych powrotów. Zmiany klimatyczne postępuję, natura wariuje. Mamy początek lutego i wobec marnej zimy, można dzięciołka posądzić o wczesny powrót z ciepłych krajów. Nic bardziej mylnego, bo to gatunek który zimuje na swoich terenach lęgowych. Zatem nie jest pierwszym w tym roku, a raczej to obserwacja wczesna w nowym sezonie. Zwyczajnie, do tej pory nie mieliśmy do siebie szczęścia.

Co prawda literatura opisuje przypadki jesiennych migracji dzięciołków, jednak w znaczeniu przelotów w mniej typowe środowisko, jak trzcinowiska i grubsza roślinność łąkowa. W poszukiwaniu pokarmu zimą potrafią przyłączać się do sikorek i kowalików. W takim przypadku nie gardzą strawą w karmnikach, preferując nasiona słonecznika. Jednak nawet teraz, ich naturalny pokarm stanowią zimujące owady. Wyszukują ich spoczynkowe stadia, w tym jaja spod kory powierzchniowych części miękkiego drewna .

Latem spotykam dzięciołki żerujące na twardych pniach u podstawy drzew, choć niektóre opisy gatunku przeczą takim zwyczajom. Sugerują ich wierzchołki i najcieńsze gałązki. Może zimowe zachowanie jest bardziej typowe, bo obecnie dzięciołki penetrują najwyższe części koron pokaźnych brzóz. Gałązki cienkie, o miękkiej korze, łatwej do podważenia przez dziób najsłabszego fizycznie z dzięciołów.