Kiedy kończymy zimowe dokarmianie ptaków?




Pytanie, które często powraca u schyłku zimy. Szczególnie w marcu, gdy pierwsze oznaki wiosny są zauważalne w życiu przyrody. Generalnie dokarmianie ptaków jest kontrowersyjne. Często spotkać się można z postawą - jestem na nie. Trudno się dziwić myśleniu, że ptaki zimowego dokarmiania nie wymagają, bo doskonale sobie radziły zanim pojawił się człowiek, lub wpadł na pomysł by im pomagać. 

Jest druga szkoła, której entuzjaści uznają tą formę pomocy za nieodzowną, by ptaki zimę przetrwały. To poczucie odpowiedzialności, a może winy za zamiany w środowisku. Ograniczenie bazy pokarmowej, terenów bytowych i lęgowych. Również zmiany klimatyczne, które zaburzają naturalny proces migracji, lub zaskakują ptaki nietypowym przebiegiem zimy. 

Jest też trzecia kategoria, której podstawą jest empatia i myślenie w kategoriach - Oj, jakie te ptaszki są biedne zimą. Ta ostatnia, to chyba najbardziej częsty powód sypania strawy do karmników. Jest też przyczyną długiego czasu dokarmiania, a zwykle zbyt długiego. 

Niezależnie ptaki są inteligentne i szybko się uczą. Pamiętać tez trzeba, że często popełniamy błąd stale utrzymując pełen karmnik, niezależnie co dzieje się w pogodzie. A to potrafi skłonić każdy gatunek, do porzucenia naturalnych zachowań pokarmowych. Słowem, jestem zdania, że skoro już ptaki dokarmiamy, to trzeba to robić wyłącznie w czasie, gdy nie są w stanie znaleźć naturalnego pokarmu. To czas siarczystych mrozów i znacznej okrywy śnieżnej. 

Zimy w naszej szerokości geograficznej, są coraz bardziej łagodne. Tygodniami utrzymujące się temperatury dodatnie pozwalają ptakom grzebać w ziemi. Znajdować uśpione formy owadów, ślimaków i płazów. Również nasiona, których nie zakrywa śnieg, sypane obficie jesienią z polnych lub ogrodowych roślin. Do tego zastygłe jesienią owoce, lub nasiona drzew iglastych i liściastych.

Im bliżej wiosny, tym bardziej takich dni przybywa i obserwacja naturalnego rytmu przyrody powinna być wskazaniem kiedy dokarmianie ostatecznie zakończyć. By rzecz uprościć ... zimą nie dokarmiamy w temperaturach dodatnich, a wiosną (marzec) kończymy dokarmianie, gdy takie temperatury zaczynają się utrzymywać. 

Dla wielu gatunków marzec to naturalna pora migracji. W naszym otoczeniu następuje swego rodzaju wymiana osobnicza. Ptaki zimujące w Polsce przemieszczają się na północ, a z południa lub zachodu nadlatują te które przystąpią u nas do lęgów. Przecież często to te same gatunki, zatem nie ma powodu by jednym opóźniać odloty, zachęcając obfitością karmnikowego pokarmu, a drugim na dzień dobry serwować sprzeczne z naturą wiosennych dni dokarmiane.

I może rzecz ostatnia. Kiedy czytacie opisy gatunków, łatwo zwrócić uwagę jak zróżnicowany jest ich pokarm i jak potrafi być odmienny ten zimowy od letniego. U wielu ptaków z upływem miesięcy zwiększa się w diecie udział białek zwierzęcych. Są one nieodzowne do prawidłowego rozwoju i kondycji, która przekłada się również na sukces lęgowy. 

W tym miejscu wypada zauważyć, że pokarm podawany ptakom w karmnikach jest monotonny i mniej wartościowy  od naturalnego. Nie sądzę zatem, że długie (czasem do końca kwietnia) dokarmianie jest korzystne. W ten sposób zniechęcamy ptaki do samodzielnego poszukiwania, a w rezultacie nie spożywają tego co w rzeczywistości winne zjadać. Powodowani własnym poczuciem empatii, nie możemy niszczyć ich naturalnych zachowań, zwyczajów i przystosowań.