Pogodzony z losem czekał na śmierć



Tego łabędzia niemego znalazłem dziś na polach doliny Redy. Ptak był skrajnie wyziębiony i wycieńczony. Patrząc na rodzaj śladów na śniegu, najpóźniej wczoraj wydostał się z rzeki, odszedł kawałek w głąb pola i zaległ, czekając praktycznie na śmierć. Mimo optymistycznej prognozy, mróz nie odpuścił, a pole owiewały lodowate wiatry, nie dając szansy na przeżycie dnia, a z pewnością kolejnej nocy.

Był też już przymarznięty do gruntu. Uwolnienie go z lodowej pułapki wymagało delikatności, by nie uczynić mu większych obrażeń niż te, które zadała mu bardzo mroźna w ostatnich dniach zima. Łabędź praktycznie nie próbował się bronić, ledwie utrzymując głowę, gdy przenosiłem go do samochodu.



Zawiozłem go do Lecznicy Weterynaryjnej w Gdyni, przy ulicy Stryjskiej 25. W tym miejscu ważny komunikat dla mieszkańców Trójmiasta, bo z tego miejsca łabędź trafi do Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "OSTOJA", w Pomieczynie. Obie placówki współpracują ze sobą, w ramach pomocy dzikim zwierzętom. Zatem w przypadkach podobnych do mojego, polecam szukać pomocy we wspomnianej Lecznicy w Gdyni. Na miejscu spotkałem się z wielką empatią i troską lekarza weterynarii, który bezzwłocznie udzielił mu pomocy.