Tajemnice życia strzyżyka (Troglodytes troglodytes)




Kwiecień to miesiąc niezliczonych pokus dla obserwatorów ptaków. Tyle się dzieje na przelotach, że praktycznie nie wiadomo co wybrać i gdzie skierować swoje kroki, wzrok i obiektyw. Na moim terenie mając u boku rezerwat Beka, szczególnie przyciąga obecność wielu gatunków siewkowców. Jak wobec tego porzucić takie atrakcje, by zająć się gatunkiem tak pospolitym jak strzyżyk. Jednak to on zainspirował mnie na tyle, by kilka dni poświęcić jego obserwacji. Może dlatego, że w przypadku tak małego i ruchliwego gatunku, prowadzącego bardzo skryty tryb życia, wyzwanie zdaje się równie duże jak poszukiwanie brodźców, bekasów lub batalionów.

By rzecz właściwie osadzić w czasie, opisane obserwacje miały miejsce w połowie kwietnia, a to ważne bo piszę o dniach gdy strzyżyki budowały gniazdo. Gatunek ten starannie je ukrywa, więc miałem nieco szczęścia odnaleźć takie stanowisko. To konstrukcja w młodych odrostach gałęzi wyrastających u podstawy pnia starej olchy, tuż nad błotnistym kanałem. Stanowiła szkielet, w który strzyżyki wplotły swoje gniazdo. W tym miejscu zaznaczę, że nie zbliżam się do gniazd. Wyjątek to pewność, że moja obecność w ich pobliżu jest absolutnie bezpieczna i nie ingeruje w proces budowy gniazda, wysiadywanie jaj i karmienie piskląt. 

Takie warunki udało mi się dopełnić w przypadku opisywanej zdarzeń, bo na przeciw stanowiska lęgowego strzyżyków wyrastał stary pień drzewa, a jego rozłożyste konary osłaniały mnie ze wszystkich stron, czyniąc niewidocznym dla ptaków. Gdy przekonałem się, że moja kryjówka jest bezpieczna i strzyżyki nie reagują na moją obecność, mogłem tam powracać przyglądając się ich życiu. To wielce ciekawe i pouczające doświadczenie, móc spokojnie i cierpliwie obserwować te maleńkie wiercipięty.

Na pierwszym planie moja osłona, w głębi naprzeciwko stanowisko lęgowe strzyżyków.



Samce strzyżyków są niezwykle pracowite. To bardzo zaskakujące mając na uwadze jak niewielkimi są ptakami i jak wielkiego nakładu energetycznego wymaga budowa bardzo skomplikowanego i niejednego gniazda. Samiec zajmuje terytorium i od marca sam buduje kilka gniazd z mchu, źdźbeł trawy i liści. W okresie godowym na swoim terytorium zakłada do 10 gniazd poukrywanych w różnych miejscach. Samicę przywabia specyficznymi ruchami, charakterystycznym lotem i śpiewem. Rolą samicy jest wizytacja kolejnych konstrukcji lęgowych i wybór najodpowiedniejszego gniazda. Potem wyściela je miękkim materiałem, włosiem i piórami, a następnie zaczyna znosić jaja. W tym czasie samiec w dalszym ciągu śpiewa, usiłując zwabić inną samicę do któregoś z kolejnych gniazd. Samiec może mieć 2-3 partnerki.




Gniazdo strzyżyka jest bardzo duże w stosunku do wielkości jego budowniczego. To rodzaj kulistej, starannej konstrukcji z wylotem pośrodku, skierowanym na stronę wschodnią. To przemyślany kierunek, bo o poranku, gdy jest jeszcze chłodno, pierwsze promienie słońca dogrzewają gniazdo. Natomiast pień drzewa za gniazdem osłania je od porywistych wiatrów z zachodu, które stanowią zdecydowana przewagę kierunku z jakiego wieją.


By zilustrować ogrom pracy jakie strzyżyki wkładają w budowę gniazda, porównajmy ich starania np. z proporcjonalnie ogromnym grzywaczem. Na zdjęciu poniżej para tych ptaków, które zajęły zeszłoroczne gniazdo kwiczołów. Pozostało im jedynie dobudowanie palisady z patyczków, która stanowić będzie barierkę zabezpieczająca pisklęta przez wypadnięciem. Jednak by to uczynić, samiec grzywacza musi dosłownie chodzić po grzbiecie samicy. Sama zaś miseczka gniazda pozostawiona przez poprzednich lokatorów jest porównywalna wielkością do gniazda strzyżyków. To daje najlepsze wyobrażenie jakiemu wyzwaniu muszą podołać te ostanie. 




Mając na uwadze ile gniazd buduje samiec strzyżyka, obserwowanie jednego nie oznacza stałego kontaktu wzrokowego z ptakiem. Trzeba sporo cierpliwości, by doświadczyć chwil gdy samiec pokaże się przy wytypowanym. Czasem to zaledwie kilkanaście minut z całego długiego dnia, gdy pojawi się by poprawić konstrukcję, lub dostarczyć nieco materiału. 

Jestem szczęśliwy, że mogłem spędzić te kilka dni w obecności strzyżyków. Móc podziwiać ich piękno z niewielkiej odległości, oraz pracowitość. Choć siedziałem długi czas w niewygodnej pozycji, przysparzającej o lekki ból kości, to szybko o tym zapomniałem. Jeśli nie dane Wam będzie doświadczyć podobnych wrażeń, to rozglądajcie się cierpliwie. Nadchodzą chwile, gdy samce przysiadać będą na szczytach gałązek. Tam oddawać się będą donośnym śpiewom, których moc wydaje się niewiarygodna w stosunku do ich wielkości. W tym czasie nieco zapominają o wrodzonej ostrożności, a to okazja do udanego zdjęcia. 






Na zdjęciach poniżej, stanowisko lęgowe strzyżyków, u podstawy pnia nad wodą. Oraz typowe siedlisko w postaci zwaliska gałęzi i gęstego poszycia wszelkiej roślinności.