Z potrzosem na plecach




Zawsze chciałem wybrać się specjalnie na potrzosy. Najlepszym do tego miejscem jest rezerwat Beka. Jednak ilekroć tam się znalazłem, kuszony innymi atrakcjami szybko porzucałem ten pomysł. Przyszedł jednak dzień, gdy zamierzałem wytrwać w postanowieniu i tak się stało. To najlepszy czas, bo ptaki są niezwykle aktywne, a możliwość obserwacji ich dymorfizmu była dodatkową motywacją. Obecnie samce przybrały wyraźnie czarną głowę, a jaśniejsze samice piękną rudawa czapeczkę.

Pomyślałem jednak, że pogoń za tymi ptakami jest mecząca i zwykle mało skuteczna, dlaczego więc nie urządzić klasyczne zasiadki. Potrzosów obecnie latają dziesiątki, zatem wybór miejsca był dowolny, bo gdzie nie spojrzeć tam przysiadały. Na krzewach, trzcinach, na ziemi. Ostatecznie zaległem pod ogrodzeniem wyznaczającym granice ścieżki edukacyjnej i przykryłem się moją czapką niewidką. To siatka maskująca suto pokryta rafią, włóknami które imitują zeschłe trawy. Bardzo lubię ten kamuflaż, bo sprawdza się praktycznie w każdym terenie. Tak sobie leżałem, co rusz obserwując nadlatujące ptaki i co jakiś czas pstryknąłem fotki.  

Przy czwartym słupku od lewej, widać moją opuszczoną czatownię z czapki niewidki.




Gdy dłuższą chwilę leżałem w bezruchu, poczułem jak na moich plecach przysiadł ptak. Pewnie potrzos, bo nic innego w okolicy się nie kręciło. Czułem jak podskakuje i przemieszcza się przeszukując włókna rafii. Straszenie się ubawiłem takim obrotem rzeczy. Pod siatką bywało różnie. Kiedyś o mało nie rozdeptał mnie koń, inny razem pod siatkę zaglądały biegusy zmienne. Nawet zawsze czujna czapla siadła metr ode mnie. Próbowali nadepnąć mnie ludzie, a pewien jegomość o mało nie dostał zawału jak ktoś (czyli ja) odezwał się spod trawy. Jednak ptaki jeszcze po mnie nie skakały, zatem potrzos okazał się pierwszym amatorem tego rodzaju sportu ekstremalnego. 

Przy okazji uprzejmie donoszę, że obecnie na Bece od dwóch dni spotykam różeńce na przelocie. Również inne kacze wynalazki, ale nie rozpoznałem bo miałem ostro pod słońce. Na wodach zatoki w pobliżu brzegu rezerwatu odbywa się wspaniały taniec godowy dwóch par oharów. W łąkach dość licznie przysiadają krwawodzioby, również tokują. Jest mnóstwo świergotków łąkowych i oczywiście bohaterów dnia, potrzosów. Są też pliszki siwe i żółte, a ponoć na podobieństwo zeszłego roku widziano już pliszkę cytrynową.

Samiec potrzosa (Emberiza schoeniclus)


Samice potrzosa