Skoro w tytule pojawia się dzień pierwszy, to konsekwentnie powinien nastąpić dzień drugi i może kolejne. To pomysł, by już wkrótce powrócić do pliszek górskich. Póki co, nasze spotkanie było spontaniczne, choć przewidywałem na jakim fragmencie rzeki mogę je odnaleźć. To już trzeci sezon obserwacji tego gatunku nad brzegami rzeki Redy. W tym czasie miałem okazję widzieć przynajmniej dwie pary lęgowe. Szczęśliwie nic się nie zmieniło i na odwiedzanym przez mnie odcinku nadal gniazdują.
Jedynym kłopotem pierwszego dnia zdjęciowego, była moja wiara w łatwe podejście do ptaków, które do płochliwych nie należą. Faktycznie zachowują niewielki dystans do człowieka, ale z pewnością nad Redą przysiądą na drugim brzegu rzeki, niż pozycja obserwatora. To za sprawą ogromnie zarośniętych do samej wody brzegów i niewielu dogodnych stanowisk, szczególnie dla fotografującego.
Choć Reda nie jest szerokim potokiem, to wystarczy by odległość do niewielkich pliszek, mierzona była w kilkunastu metrach. To dla mnie dość długie pociągnięcie obiektywem 300 mm. Zatem oprócz wykonania zamieszczonych wizerunków, przez kilka godzin nad rzeką obmyślałem strategię kolejnego podejścia. Mam już plan jak wykonać zdjęcia pliszek górskich z kilku metrów. Pozostaje teraz go zrealizować ...