Jak obiecałem sobie i po części czytelnikom powróciłem nad brzegi rzeki Redy, by tym razem uwiecznić pliszki górskie z niewielkiej odległości. Podobno od przybytku głowa nie boli, ale mnie rozbolała. Starałem się wybrać stanowisko, które umożliwi bliskie spotkanie trzeciego stopnia lecz nie przewidziałem, że przyjdzie mi sadowić się dwa, trzy metry od miejsca przysiadania ptaków. Pozornie to komfortowa odległość, o ile platforma pod cztery litery jest również taka. Niestety jedyną szansą była stroma skarpa, bez punktów oparcia dla nóg i pleców. Dodatkowo stale z niej zjeżdżałem, a okryty siatką maskującą musiałem siedzieć w bezruchu. By poślizg był jeszcze lepszy, jak na złość nocą spadł pierwszy deszcz od wielu tygodni.
Szczęśliwie ptaki nie kazały długo na siebie czekać. Już po chwili usłyszałem pogwizdywanie samca, w koronach starych klonów otulających rzekę. I tylko kilkanaście minut później przysiadły pierwsze osobniki. Pliszki górskie są teraz bardzo aktywne, a ilość noszonego w dziobach pokarmu świadczy o udanym lęgu. Nie mają kłopotu z jego zdobyciem, bo rzeka oferuje szerokie spektrum owadów. W tym czasie dietę pliszek stanowią przede wszystkim jętki majowe i ważki. To tłuste kąski dla piskląt, choć wymagają przygotowania przed podaniem. Rodzice najpierw pozbawiają owady skrzydeł, by do gniazda zanosić same odwłoki, szczególnie ważek. Zadziwiające jak ptaki potrafią oporządzić te duże owady, mając pełen dziób innej, drobnej zdobyczy.
Mimo udanej sesji zdjęciowej, ujęcia pliszek górskich nie należą do łatwych nawet z bliskiej odległości. Kraina jaką zajmują to fragment rzeki, której nurt toczy się pod szczelnym parasolem okazałych klonów. Ich liście stanowią baldachim, który przepuszcza niewiele światła. Generalnie panuje półmrok, zmuszający do wysokiego ISO. Tym bardziej, że trzeba zadbać o krótki czas naświetlania, ze względu na ruchliwość pliszek. Prawdziwą zmorą są ich długie ogony, którymi nieustannie i szybko poruszają. Rzadko pliszki górskie przysiadają na gałęziach drzew, choć i takie ujęcia można zrobić. Najczęściej przeszukują brzegi, trafiając na punktowe plamy ostrego światła, które chwilowo przebiło się przez liście. To kolejne wyzwanie dla matrycy, bo tworzą się ogromne kontrasty. Szczególnie dotkliwa jest utarta szczegółów bieli boków, tak charakterystycznej dla tego gatunku.
Pliszki górskie są łatwe do zlokalizowania, jednak w okresie lęgowym. W tym czasie poruszają się na niewielką odległości od gniazda. Te zakładają w szczelinach skał, czasem budynków i pod mostami. Jednak zawsze zakryte jest od góry. Praktycznie widząc przysiadającego osobnika, mamy nieomal pewność, że za chwilę znów pojawi się w tym miejscu. Gorzej sprawa wygląda przed jesienną migracją, a tym bardziej zimą, bo część ptaków pozostaje w kraju. Oczywiście wybiorą wody, które nie zamarzną, ale wzdłuż ich brzegów latać będą na duże odległości. Ich rewir pokarmowy będzie znacznie większy od lęgowego.
Zdjęcia pliszek górskich w zimowym krajobrazie, z pewnością będą równie atrakcyjne. W scenerii śnieżnych czap i lodowych nawisów barwa ptaków nabierze nowego wyrazu. Jednak ich baza pokarmowa zostanie wyraźnie ograniczona, do uśpionych larw owadów, lub niewielu aktywnych w nurcie rzeki. By je zdobyć ptaki przeszukają w pośpiechu kilometry brzegu. Trudno wtedy liczyć na udaną zasiadkę na podobieństwo wiosennej. Choć zwyczaj przysiadania pliszek w stałych punktach orientacyjnych może być pomocny. Podczas patrolowania rzeki i jej otoczenia, ptaki często zatrzymują się na chwilę. Siadają na wybranym konarze wystającym z wody, lub szczycie głazu w nurcie.
Wszystkie zwierzęta bywają zmęczone, w tym ptaki. Pliszki górskie nie są tu wyjątkiem. Niekiedy, choć rzadko można je zastać przywierające do kamieni, w pozycji siedzącej, która przypomina wysiadywanie jaj. Jeśli nasz nieopatrzny ruch ich nie spłoszy, możemy długimi minutami podziwiać ptaki z najbliższej odległości.
Zdjęcia pliszek górskich w zimowym krajobrazie, z pewnością będą równie atrakcyjne. W scenerii śnieżnych czap i lodowych nawisów barwa ptaków nabierze nowego wyrazu. Jednak ich baza pokarmowa zostanie wyraźnie ograniczona, do uśpionych larw owadów, lub niewielu aktywnych w nurcie rzeki. By je zdobyć ptaki przeszukają w pośpiechu kilometry brzegu. Trudno wtedy liczyć na udaną zasiadkę na podobieństwo wiosennej. Choć zwyczaj przysiadania pliszek w stałych punktach orientacyjnych może być pomocny. Podczas patrolowania rzeki i jej otoczenia, ptaki często zatrzymują się na chwilę. Siadają na wybranym konarze wystającym z wody, lub szczycie głazu w nurcie.
Wszystkie zwierzęta bywają zmęczone, w tym ptaki. Pliszki górskie nie są tu wyjątkiem. Niekiedy, choć rzadko można je zastać przywierające do kamieni, w pozycji siedzącej, która przypomina wysiadywanie jaj. Jeśli nasz nieopatrzny ruch ich nie spłoszy, możemy długimi minutami podziwiać ptaki z najbliższej odległości.
