Co u drozdów słychać?



Co u drozdów słychać?. Przekornie odpowiedzieć można ... słychać drozdy, mając na myśli ich piękny, donośny i wyrazisty śpiew. Nie inaczej jest w wejherowskim parku, gdzie drozdy śpiewaki (Turdus philomelos), są gatunkiem licznym. Praktycznie gdzie nie stanąć, tam dolatują ich popisy wokalne. Ale to zaledwie jeden przejaw ich życia, bo porę gniazdowania bez reszty wypełniają obowiązki. Z początkiem lipca młode ptaki z pierwszego są już zupełnie samodzielne, z ochotą przeszukując poszycie parkowej roślinności. To typowe dla śpiewaków, bo pokarmu szukają na ziemi.

O tej porze roku spotkać możemy raczej samce, lub podloty, bo samice zajęte są wysiadywaniem jaj drugiego lęgu. Choć w niektórych gniazdach widać już wystające dzioby piskląt domagających się jedzenia. Samica drozda śpiewaka sama wysiaduje i sama buduje schludne gniazdo w kształcie czarki, pokryte błotem i suchą trawą. Umieszczone jest zwykle na drzewach iglastych, ale gdy ich brakuje ptaki nie gardzą gatunkami liściastymi. Nie jest umieszczone wysoko, a przynajmniej te które widuję w wejherowskim parku osadzone są w rozwidleniu niewielkich drzew, na poziomie 2-3 metrów. Kompleks parkowy to miejsce tłoczne i gwarne, a drozdy przywykły do obecności ludzi. Można się do niech zbliżyć na kilka metrów. Jednak na miejsca zakładania gniazd wybierają otulinę parku, lub jego bardziej dzikie i spokojniejsze zakątki, oddalone od spacerowych ścieżek.

Wizerunków gniazd drozdów śpiewaków nie zamieszczam. Choć widziałem ich wiele, jednak trudno je dyskretnie fotografować. Umieszczone w cieniu parasoli liści, lub generalnie w ciemnych zakamarkach parku, wymagałyby doświetlenia lampą błyskową. Tego uczynić nie można, ze względu spokój wysiadających lub karmiących potomstwo ptaków.