Pliszka siwa i ciepłe kapcie



Rzecz najkrócej ujmując, jestem uziemiony na dwa tygodnie. Tak twierdzą lekarze, ale kto by im wierzył. Bo jak tu wysiedzieć w domu, gdy trwa przelot siewek. Tym razem jednak się nie wymigam, bo rodzina zabrała mi aparat. Dostałem ciepłe kapcie i zakaz opuszczania koszar. W sumie poszło o drobiazg, bo po małym zabiegu chirurgicznym poszedłem w teren zalegać pod siatką maskującą. Pech chciał, że wszystkie szwy puściły i musieli pozszywać mnie ponownie. Moje prośby, by tym razem użyć grubej nici, ściegu na okrętkę i na wszelki wypadek dołożyć parę krzyżyków, a jak trzeba kaszubskiego haftu, nie przyniosły skutku. Pan doktor jakoś nie załapał, co to jest przelot siewek i dramat siedzenia w domu w tym czasie. Pozostało mi przeglądać archiwum zdjęć z ostatniego miesiąca, z którego wyskoczyła taka oto pliszka siwa.