Bataliony, bliskie spotkanie trzeciego stopnia



Jeszcze jesienią zeszłego roku, marzyłem o bliskim spotkaniu batalionów. Jednak w tamtym czasie słodkowodne, rozległe błota i podtopione łąki w pasie Zatoki Puckiej przyciągały ptaki. Na otwartych przestrzeniach były poza zasięgiem obiektywu. Susza tego roku zmusiła jednak bataliony do korzystania z przybrzeżnych wód morskich. To zdecydowanie zmieniło sytuację, bo na brzegu morza jest gdzie się ukryć. To ma również swoje wady, bo bataliony podchodzą tuż pod naszą czatownię. 

Choć potrafią zapomnieć o bożym świecie gdy oddają się żerowaniu i nieopatrznie spłoszone szybko powrócą na wybrany rewir, to pozostają czujne. Gdy zbliżą się na odległość portretową natychmiast reagują na zbyt głośną pracę autofokusa, a szczególnie na trzask migawki. Niestety w Nikonie jest on przerażająco donośny, co często niweczy dłuższą sesję zdjęciową z najbliższej odległości. To utrapienie dla fotografa uwieczniającego ten gatunek na przelotach. Choć koledzy oddający się jedynie obserwacjom, byliby szczęśliwi mogąc podziwiać bataliony z 3 - 4 metrów. 

Przy batalionach, sieweczki obrożne, biegusy, piaskowce, a nawet kamuszniki wydają się głuche jak pień. Głośna praca sprzętu nie robi na nich większego wrażenia. Może bardziej nasz ruch w przypadku niezbyt starannego kamuflażu. Choć tym razem pokusiłem się o wizerunki batalionów z niewielkiej odległości, to lepiej nieco odpuścić ptaki na większą odległość. Choć pokusa jest wielka, warto na chwilę zaniechać zdjęć, gdy bataliony maszerują tuż przed nosem.