Poszedłem spać z biegusami



Wielu z Was uwielbia morskie klimaty. Pewnie marzycie, by pewnego dnia odnaleźć pośród plaż, wydm i wybrzeży nieco samotności. Szczególnie miłośnicy ptasich obserwacji pragną spokoju, by przez cały dzień nie spotkać żywej duszy. Takich miejsc próżno szukać nad Zatoka Pucką, bo prędzej czy później w naszym pobliżu pojawi się plażowicz, spacerowicz, czy entuzjasta sportów wodnych. Mnie jednak się powiodło. Jak okiem sięgnąć żadnej ludzkiej postaci. Wokół absolutna cisza i nawet morze wygładziło swe oblicze, czyniąc lustro wody błękitnym lustrem. 

W takiej scenerii spędziłem cały dzień jedynie w towarzystwie ptaków i było to niezwykłe doświadczenie. Brzeg zatoki odwiedziło liczne i wielogatunkowe stado siewek, które niespiesznie oddawało się codziennym zajęciom. Biegusy zmienne i rdzawe, bataliony i szlamniki, skrzydło w skrzydło posilały się majestatycznie na morskich płyciznach. To była niespotykana okazja widzieć, jak niepłoszone ptaki zamiast przelatywać z miejsca na miejsce, spędziły długie godziny na kilkunastu metrach plaży. Wszystko to w zasięgu niewielkiej odległości od mojego stanowiska i jak rzadko miałem większą satysfakcję z obserwacji, niż ilości wykonanych zdjęć. 

Zbliżał się wieczór. Pierwsze do snu układały się biegusy zmienne. Sadowiły się na dryfujących wysepkach kidziny. W ich pobliżu na brzeg wychodziły pozostałe siewki. Jeszcze niestrudzone szlamniki długimi dziobami sączyły pokarm z dna, ale i one w końcu wyszły na plażę. Sylwetki całej tej gromadki z każdą chwilą wtapiały się w długie cienie ścielące brzegi zatoki. Spojrzałem jeszcze na wodę, wypatrując kaczek, które mają w zwyczaju u schyłku dnia podpływać do brzegu. Gdzieś w oddali rysowały się sylwetki cyraneczek i płaskonosów. Czas było wracać. Ostrożnie opuściłem moje stanowisko. Przysypiające ptaki uniosły głowy, lecz nie odleciały. Widziałem jak ponownie zamykają oczy, na podobieństwo moich powiek, które opadały zmęczone dniem obserwacji.