Kto miał okazję robić zdjęcia pełzaczom ogrodowym lub leśnym, szybko zrozumie to porównanie. Sieweczki obrożne, na podobieństwo tych pierwszych to żywe srebro. Drepczą tak szybko i energicznie, że tam gdzie próbujemy ustawić ostrość, już ich nie ma. To nieustanna pogoń obiektywem i autofokusem za maleńkimi postaciami tych uroczych i niewielkich ptaków. Ich dieta różni się od biegusów czy brodźców, bo głównie zjadają owady. Nie mają czasu i możliwości cierpliwie lustrować muliste dno, lub połacie kidziny w poszukiwaniu większych bezkręgowców. Sieweczki biegają więc jak szalone tam i z powrotem, ku radości obserwatora i utrapieniu fotografa.
Podczas jesiennych przelotów, sieweczki obrożne chętnie dołączają do wielogatunkowych stad siewkowców. Pośród nich nie są liczne, ale zawsze wprowadzą zamieszanie na planie zdjęciowym. Nie są płochliwe, na podobieństwo większości biegusów i potrafią razem z nimi bardzo zbliżyć się do obserwatora. W takich chwilach trudno zdecydować który gatunek uwieczniać, bo spokojniejsze biegusy są łatwiejszym kąskiem dla obiektywu. Jednak sieweczkom oprzeć się nie można, co zawszę czynię jak na zdjęciach widać.