Dziwna sprawa z tymi modraszkami



Sikora modra, czy inaczej modraszka (Cyanistes caeruleus), zwykle opisywana jest w następujący sposób. Zamieszkuje całą Europę z wyjątkiem północnej Skandynawii, oraz  północno - wschodniej Rosji. Gniazduje w dziuplach naturalnych i wykutych przez dzięcioły oraz skrzynkach lęgowych. Siłą rzeczy zasiedla świetliste lasy liściaste i mieszane, rzadziej iglaste. W większości miejsc gdzie występuje, prowadzi życie osiadłe lub koczujące. Część osobników odlatuje do południowej Francji, a na ich miejsce przybywają ptaki z Półwyspu Skandynawskiego. Tyle w telegraficznym skrócie.

Wobec takiego opisu, co mam zrobić z modraszkami z rezerwatu Beka. Przecież to rozległy i otwarty teren pozbawiony drzew, siedlisko najmniej typowe dla tego gatunku. Tylko podtopione, nieużytki, trzcinowiska i morskie plaże. Tam obserwuję je praktycznie przez cały rok, może z wyjątkiem okresu śnieżnej zimy. Właściwie wszystko pasuje, gdy uznamy, że obecnie to populacja koczująca lub migrująca. Sprawa jednak się komplikuje, bo modraszki na Bece są obecne również w okresie lęgowym. Nie mam pojęcia gdzie mogą tam gniazdować, pewnie nigdzie. Może okolica jest tak bogata w owady, że sikorki pokonują kilka kilometrów od dziupli, do miejsc żerowania. Ich ulubionym miejscem są trzciny, które przeszukują z równą ochotą jak wąsatki, potrzosy czy rokitniczki. Obecnie modraszek jest pełno. Chętnie przysiadają na słupkach ogrodzenia łąk, z których rozglądają się po okolicy.