Młoda gęś białoczelna (Anser albifrons)



Na tak otwartym terenie, jak łąki i brzegi Zatoki Puckiej, spotkanie gęsi dowolnego gatunku w niewielkiej odległości jest trudne. Tradycyjnie ptaki zasiadają na środku pól, lub na morzu, lecz daleko od brzegu. To odległości liczone w setkach metrów. Łatwiej przyglądać się gęsiom, spoglądając na przelatujące nisko klucze, ale to jedynie krótka chwila. Jedno jest pewne. Obecnie w powietrzu, na lądzie i morzu stada tych ptaków liczą setki a może tysiące osobników. Obecne są gęgawy, bernikle białolice oraz gęsi białoczelne.

Pogoda tego dnia pobiła wszelkie rekordy październikowej inności. Dochodziło południe, a temperatura sięgała 25 st.C. By tego było mało, pierwszy raz od wielu lat widziałem jesienią tak spokojne morze. Dosłownie ani trzcinka nie drgnęła, a po horyzont zatoka stanowiła jednolitą gładź. Woda była w kolorze nieba i tylko widoczny w oddali Półwysep Helski pozwalał orientować się w przestrzeni.

Wędrując morskim brzegiem już kolejną godzinę, wiedziałem że mam dość. Czułem się ugotowany pod odzieniem przybranym na okazję porannego chłodu. Czas było odsapnąć. Usiadłem opierając plecy o górkę piachu, co będzie to będzie, dalej nie idę. Właściwie nic nie będzie pomyślałem, bo dotychczasowym efektem był widok jednego biegusa zmiennego i jednego kwokacza. Tak minęła kolejna godzina, gdy na tafli wody pojawiła się samotna postać gęsi. Z każdą minutą zbliżała się do brzegu, by po chwili wygramolić się na plażę. Dzielił mnie od niej spory odcinek, za daleko na zdjęcia. Gdy ptak poczłapał w pobliskie trawy podczołgałem się spory kawał, ostatecznie znajdując się na otwartej przestrzeni. 

Po chwili gęś znów dreptała, tym razem w kierunku morza, lecz kilkanaście metrów ode mnie. Nie wiem jakim cudem mnie nie widziała. Może za sprawą leżącej płasko postaci w stroju z kamuflażem. Choć myślę, że bardziej oślepiało ją ostre słońce świecące zza moich pleców. Zatrzymała się na chwilę prezentując wszystkie profile, bo po chwili powtórzyć ten pokaz na morskim brzegu. Ostatecznie majestatycznie odpłynęła, chowając się za pasem trzcin.