To już kolejny, zimowy sezon kiedy na wodach rzeki Redy pojawiają się bielaczki (Mergus albellus). Ich przylot ma miejsce na przełomie stycznia i lutego. Można je obserwować również na pobliskich wodach morskich, ale rzeka zapewnia im obfitość pokarmu w postaci ryb, za którymi ochoczo nurkują. Bielaczki zasiadają w małych grupach i praktycznie na całej długości dolnego odcinka rzeki. Począwszy od okolic mostu na drodze do Mrzezina, aż do ostatniego mostu na Redzie, który stanowi granicę rezerwatu Beka. Dalej już wędrować nie możemy, bo końcowy odcinek rzeki objęty jest zakazem wstępu również w sezonie zimowym.
Ptaki jednak rzadko dotrzymują na stanowiskach, bo zima to pora dużej presji w terenie za sprawą wędkarzy łowiących trocie. Niezależnie wspomniany fragment rzeki jest bardzo odsłonięty i widoczne z daleka sylwetki ludzi zmuszają ostrożne bielaczki do nieustannego podrywania. W ich pobliżu często zasiadają nurogęsi, które uchodzą za wyjątkowo czujne. Jednak przy bielaczkach wydają się spokojne jak boże krówki. Jednym słowem zdjęcia w tych warunkach są trudne, ze względu na przepłaszane ptaki oraz brak dogodnych stanowisk na organizację choćby prowizorycznej czatowni.
Ptaki jednak rzadko dotrzymują na stanowiskach, bo zima to pora dużej presji w terenie za sprawą wędkarzy łowiących trocie. Niezależnie wspomniany fragment rzeki jest bardzo odsłonięty i widoczne z daleka sylwetki ludzi zmuszają ostrożne bielaczki do nieustannego podrywania. W ich pobliżu często zasiadają nurogęsi, które uchodzą za wyjątkowo czujne. Jednak przy bielaczkach wydają się spokojne jak boże krówki. Jednym słowem zdjęcia w tych warunkach są trudne, ze względu na przepłaszane ptaki oraz brak dogodnych stanowisk na organizację choćby prowizorycznej czatowni.
By tego było mało, pośród osobników tego gatunku zasiadających obecnie na Redzie, zdecydowanie więcej jest samic. Spotkanie kaczorka to rzadkość, bo jeden przypada na ok. 20 kaczek. Oczywiście nie oddaje to rzeczywistych proporcji w populacji, to jedynie przypadkowy układ. Może dojrzałe samce są jeszcze bardziej ostrożne i nie zapuszczają się na otwarte wody rzeki. Skoro kaczorek jest tak pożądanym obiektem zdjęć i obserwacji zaczniemy od niego.
Widoczny tu samiec bielaczka w szacie godowej, jest bez wątpienia wspaniale ubarwiony. Jego śnieżnobiała szata w pełni uzasadnia nazwę gatunku. Całość dopełnia wielki, czarny i opalizujący na zielono policzek. Trudno się dziwić, że to kaczorkowi poświęciłem głownie uwagę, dwa dni zalegając w różnych miejscach nad brzegami rzeki. Wielokrotnie byłem zmuszony zmieniać stanowiska i organizować nowe zasiadki, bo trwający nieustannie pochód ludności zapewniał najwyżej spokojną godzinę w jednym miejscu. To zwykle zbyt mało, by spłoszone ptaki powróciły. Mimo wspomnianych trudności ostatecznie doczekałem się spotkania z kaczorkiem choć przyznam, że była to jedna z najbardziej męczących moich sesji zdjęciowych.

