Nie próbujcie tego w domu



Moja siatka maskująca wygląda jak mokra kura, jednak o tym za chwilę. Praktycznie wykonałem ją dwa lata temu i od tego czasu zalegała w bagażniku. Okazała się niepraktyczna, bo kamuflaż był marny. To przywiązane do wojskowej siatki pęczki rafii, naturalnego włókna jakie kupicie w dziale ogrodniczym każdego marketu. Kłopoty w tym, że w oryginale materiał ten jest bardzo jasny i w terenie nie przypomina suchych traw. Przykryty taką konstrukcją wyglądałem jak biała łata na czarnej krowie. Ptaki były podejrzliwe i omijały moje stanowisko. Zawsze obiecywałem sobie, że ją przefarbuję, np. bejcą do drewna. Jednak perspektywa ociekającego od barwnika balkonu ostatecznie mnie zniechęcała.

Przyszedł jednak dzień, kiedy wszelkie moje sztuczki zawiodły i wypadało się przeprosić z dawnym pomysłem. To za sprawą cyraneczek, świstunów i rożeńców, które licznie w ostatnich dniach nawiedziły dolinę Redy. Na moje nieszczęście ptaki zasiadają daleko na podtopionych łąkach i nie ma szansy na tak otwartym terenie urządzić zasiadki. Jednak niewielka ilość tych ptaków siada na kanałach Redy i tu otwierają się możliwości. 

Cieki te są jednak wąskie i jeden brzeg odpada, bo nie ma tam wzniesionej roślinności. Pozostaje drugi solidnie obrośnięty, lecz trzeba położyć się w bezpośrednim sąsiedztwie wody, by w kadrze nie mieć samych trzcin i badyli. Jednym słowem wypada wyglądać jak kępa miejscowe trawy i tu wracamy do siatki.

Ostatnie dwa dni zalegania bez efektów pod moją nieudaną czapką niewidką, ostatecznie zmusiły mnie do działania. Z pomocą przyszła sama przyroda i naturalne barwniki jakie dostarczają kanały rzeki. To osady o barwie tlenku żelaza jakie Reda niesie swoim nurtem z jeziora Orle. Sączone do systemu melioracyjnego po dziesiątkach lat zabarwiły wodę i przybrzeżną roślinność, jak na zdjęciu poniżej. 

To doskonała kąpiel barwiąca dla mojego maskowania, zatem włókna rafii wylądowały pobliskim rowie. Dobra godzina moczenia, potem dwie kolejne suszenia i gotowe. Pozostała przymiarka w terenie i nadzieja, że tak wyposażony jutro zalegnę na brzegiem kanału, umykając bystrym spojrzeniom czujnych kaczek.



Tak wygląda teraz moje stanowisko na brzegiem kanału, okryte siatką po farbowaniu. 
"Nu, zajac, pagadi!"