Na początek spróbujcie sobie wyobrazić kaczkę krzyżówkę, jako absolutnie dzikiego i niezwykle ostrożnego ptaka. Takiego, który nigdy nie żebrał o kawałek chleba w parku. W tej opowieści odegra zasadniczą rolę, choć rzecz będzie o świstunach. Tym ostatnim poświeciłem pięć kolejnych zasiadek i dopiero cierpliwe obserwacje miejscowych klaczek pozwoliły na wykonanie tych kilku ujęć. Areną zmagań był kanał rzeki Redy. Tu chętnie od wielu dni zasiadały stada świstunów. Jednak każde zbliżenie do brzegu skutkowało poderwaniem ptaków, które wykonując kilka ponownych nalotów nad kanał, ostatecznie decydowały się zasiąść daleko na podtopionych łąkach. Próżno było całymi godzinami czekać na ich powrót i tak minęły cztery dni bezowocnego zalegania pod siatką maskującą.
W końcu zacząłem się zastanawiać co jest tego przyczyną. Ogromnym błędem okazało się bagatelizowanie roli kaczek krzyżówek. Te ochoczo siadały przed obiektywem. Jednak nie zależało mi na takich zdjęciach, a moja nieostrożność i beztroskie wiercenie się pod maskowaniem ostatecznie je płoszyło. Aż do dziś, gdy potraktowałem krzyżówki jak najbardziej ostrożne ptaki. Zawsze pierwszy lądował na wodzie kaczor. Dość szybko spływał w kierunku porośniętego wynurzoną roślinnością brzegu. Tam zaszywał się na chwilę i nasłuchiwał, unosząc głowę. Po dłuższej chwili rozglądania, uspokojony zaczynał nawoływać samicę. Ta niebawem pojawiała się w jego pobliżu.
Teraz zaczyna się najlepsze, czyli szarada z hasłem świstuny. Nareszcie rozgryzłem o co im chodzi. Okazało się że stado świstunów wybiera miejsca wyłącznie rozpoznane przez krzyżówki. Pierwsza para wyłoniła się zza trzcin, następnie śmiało podpłynęła do krzyżówek. Wszystkie ptaki wygramoliły się na brzeg i poczłapały skubać trawę.
Minęło koleje pół godziny i następne krzyżówki, tym razem przypłynęły wodami kanału, a za nimi po chwili kilkanaście świstunów. Znów historia się powtórzyła, bo również wspólnie opuściły wodę. Teraz wszystko działo się naprzeciw mojego stanowiska. Już na widok płynących krzyżówek przywarłem do ziemi starając się nie poruszyć nawet najmniejszym elementem maskowania. Takim sposobem miałem chwilę z ptakami na wodzie, później minuty gdy wychodziły wspólnie na brzeg. Ostatecznie wszystkie oddaliły się w głąb łąki znikając z pola widzenia.
Jednym słowem świstuny nie lądują na wodach kanału, gdy nie zasiadają tam inne ptaki. Wabiącą rolę pełnią nie tylko krzyżówki. Podobnie kormorany pływające po kanale, lub suszące skrzydła na brzegu ośmielają stada świstunów. Dla tych ostatnich to sygnał, że okolica jest bezpieczna i można usiąść na wodzie.
Poniżej samica świstuna
... dalej kaczor
Na koniec moja czatownia nad brzegiem kanału. Środek kadru to siatka maskująca z kamuflażem imitującym trawy. Nawet tak ukryty musiałem prawie nie oddychać, by krzyżówki mnie nie zauważyły. Nie mówiąc już o świstunach ...