Muchołówki żałobne, goście doliny Redy



Moje stwierdzenia muchołówek żałobnych (Ficedula hypoleuca) są nieliczne. W okolicy Redy nie spotykam tych ptaków w okresie lęgowym. Może dlatego, że to gatunek typowo leśny. Zasiedlają stare kompleksy liściaste i mieszane, a takie rzadko odwiedzam. Okoliczne drzewostany porastają wysokie i strome wzgórza polodowcowe, które otaczają dolinę rzeki. Chodzenie po nich, a raczej nieustanne drapanie się na te szczyty to udręka dla starych kości.

Obok świerków, to zespół głównie wiekowych buków, grabów i dębów, których korony czynią podstawę lasu skrytą w półmroku. To nie są komfortowe warunki do zdjęć, szczególnie drobnych i ruchliwych ptaków. Natomiast obrzeża tych lasów stanowią tereny lęgowe muchołówek małych. Jednak do nich powrócę w połowie maja, bo to czas kiedy zaczną śpiewać pierwsze samce.

Muchołówki żałobne regularnie widuję na wiosennych przelotach. Pojawiają się jak w zegarku, właśnie pod koniec kwietnia. Nie tylko w dolinie Redy, również w całym trójmiejskim regionie, patrząc na licznie obserwacje publikowane obecnie w sieci. Nie są to ptaki płochliwe, a nawet ciekawskie i potrafią przysiąść na gałęzi tuż nad naszą głową. Początkowo sadowią się na drzewach dość wysoko. Gdy rozejrzą się po okolicy, przelatują na niższe gałęzie. Następnie ponownie się upewniają czy jest bezpiecznie, by ostatecznie wylądować na ziemi. Tam jednak starają się przebywać możliwie krótko, na tyle by złapać jakiegoś drobnego bezkręgowca.

Szkoda, że nie zadomowią się w parku w Redzie, bo brak tu dziupli i budek lęgowych, a to miejsca gniazdowania gatunku. Na zdjęciach widzimy jedynie samce. To nie przypadek, bo samice przylatują z Afryki znacznie później, gdy panowie mają już ustalone granice swoich rewirów. Dopiero wtedy wybierają partnera, choć związki szybko się kończą separacją. Samce muchołówek żałobnych bardzo niechętnie pomagają w karmieniu potomstwa, a niektóre w ogóle tego nie czynią.