Chwilowy powrót zimna, a nawet opadów śniegu w kwietniu nie zachęca do wędrówek w terenie. Jest natomiast doskonałą okazją, by w domowym zaciszu spojrzeć na półkę z książkami, lub uzupełnić jej stan. Kiedy zmęczy Was przeglądanie zdjęć w sieci, czy wertowanie atlasów ornitologicznych, może czas słowo pisane. Tak zapraszam do lektury "Pióra, ewolucja cudu natury", której autorem jest Thor Hanson.
Zapewne wielu z Was widziało napuszone ptaki w podobny dzień, jak teraz za oknem. Kiedy gwałtownie spada temperatura, lub wieje dokuczliwy zimy wiatr, stroszą pióra przyjmując skulone pozycje. To sposób na zatrzymanie własnego ciepła, z pomocą utworzonej pod uniesionymi piórami warstwy powietrza. Nie jest to stwierdzenie odkrywcze, ale gdy sięgniemy po różne teorie genezy piór już takim się staje.
Jedną z hipotez stawiany przez naukowców to pomysł, że pióra nie zostały "stworzone" do latania. Pierwotnie miały pełnić jedynie funkcję ogrzewania, lub chłodzenia organizmu zależnie od klimatu. To wczesny mechanizm, który dopiero udoskonaliły ssaki. Jeśli przyjąć za słuszne, że ptaki są potomkami dinozaurów, to własnie te ostatnie mogły wykorzystywać pierwotne pióra do osłony jaj i młodych przed piekącym słońcem w okresie jury.
To jedno z założeń, które wpisuje się w tzw. teorię funkcji. Takim sposobem podzieleni co do zdania badacze wskazują kolejne zadania dla piór, jak ekspozycja barw godowych, czy wodoodporność. Jest ich wiele i większość nie przypisuje ewolucji piór zadania pojawienia się istoty zdolnej do lotu. Zatem po co ptakom były pióra ?. Na to pytanie oraz wiele innych, odpowiedź znajdziecie w książce "Pióra, ewolucja cudu natury".