Wiosenne obserwacje ptaków w rezerwacie Beka, w kontekście pływów morskich.



Takie oblicze księżyca uchwyciłem wczorajszej nocy. Pełnia księżyca podobnie jak nów, kojarzy się z przypływami i odpływami morza. W istocie sprawa jest bardzie złożona, bo wszystko zależy od położenia słońca wobec srebrnego globu i ziemi. Ostatecznie mamy do czynienia z ogromnymi czasem zmianami linii brzegowej i poziomu wód morskich. Bałtyk jednak nie podlega tak spektakularnym wahaniom, choć jego wody potrafią znacznie się podnieć lub cofnąć. W tym przypadku mechanizm tych zjawisk jest równie skomplikowany, choć działają tu inne czynniki. Generalnie największy wpływ ma siła i kierunek wiatrów, ciśnienie atmosferyczne i po części księżyc. 

Ostatecznie możemy zobaczyć linię brzegową Zatoki Puckiej jak na zdjęciu poniżej. Obecnie jest wyraźnie cofnięta o kilkanaście metrów, bo zwykle sięga do trzcin. Dla rezerwatu Beka ma to ogromne znaczenie, szczególnie podczas wiosennej i jesiennej migracji ptaków. Widać ogromne połacie świeżo wynurzonej kidziny, organicznych szczątków, które chętnie przeszukują ptaki. Nie tylko brodzące, również cała ptasia drobnica, gniazdująca i migrująca. 



To jednak stołówka przelatujących ptaków wyłącznie jesienią, które robią sobie postój na terenie rezerwatu. Wiosną nie odnajdziemy tam bekasowatych i sieweczkowatych, bo skutecznie pomijają plaże. Zasiadają głównie na łąkach Beki. Wiosenne przeloty, to również wyraźnie inny skład gatunkowy. Próżno wyglądać wszelkich biegusów, choć jesienią będzie ich zatrzęsienie. Natomiast bataliony zobaczymy w obu porach roku, choć ich zachowanie będzie odmienne. Jesienią preferować będą linię morskiego brzegu, a wiosną łąki. Tu wracamy do znaczenia pływów wód Bałtyku. Krótko mówić, łąki rezerwatu mogą być suche lub podtopione i nie ma to związku z opadami deszczu.

Przy tak płytkiej jak obecnie zatoce, nawet najsilniejsze wiatry nie wtłoczą w krótkim czasie w głąb rezerwatu  morskiej wody i nie utworzą  słonawych rozlewisk. Beka wysycha z dnia na dzień, a to  z kolei decyduje o frekwencji zasiadającego ptactwa. Trzy dni temu robiłem zdjęcia batalionów i samotników na bajorku, którego dziś już nie ma (fot. poniżej). Można by liczyć na kszyki, krwawodzioby i kuliki, ale sytuacja będzie analogiczna. Wiosną nie zasiądą na plażach, podobnie jak na wyschniętych łąkach. Natomiast kwiecień to pora czapli siwych i białych, których całe szpalery o świcie ustawiają się wzdłuż morskiego brzegu.


Podobnie gdy spojrzymy na cały teren, bo tylko najgłębsze miejsca zachowały wodę, choć to już niewielki obszar. Obecnie pozostaje w posiadaniu czapli i bocianów białych. Też pewnie nie długo, bo ciepło i ostre słońce odparowuje resztki wody. Póki gleba jest wilgotna, z takich miejsc chętnie korzystają świergotki łąkowe i trzy gatunki pliszek, siwa, żółta i ostatnio przybyła cytrynowa.




Spacerowanie ścieżką edukacyjną wzdłuż morskiego brzegu wiosną jest raczej bezcelowe. Szczególnie gdy liczymy na siewki. Przestałem tamtędy chodzić, bo jedynym skutkiem było płoszenie pary oharów, które gniazdować będą na Bece. Sytuacja w znaczeniu ciekawych obserwacji może się niebawem zmienić. Jeśli powtórzy się zeszłoroczny przelot pliszek tundrowych, to można będzie je również zobaczyć w strefie plaż. To jednak z początkiem maja, a póki co to kraina potrzosów.

Pliszka tundrowa, 02.05.2018 Beka