Z pliszką górską pod krawatem



Szczęśliwie wszystkie pliszki nie wymagają ekstremalnych zabiegów fotograficznych. Nie trzeba tu maskowania, czatowni i stroju moro. Wystarczy świątecznie odzienie, by pokusić się ich wizerunki. Pliszki górskie nie są tu wyjątkiem, szczególnie zamieszkujące okolice parku w Wejherowie. 

W dzień wielkanocny kompleks parkowy był zatłoczony, zwłaszcza przy tak pięknej pogodzie. Jednak niewielką enklawę samotności można było odnaleźć za wolierą z bielikami. Tam płynie potok Cedron. W tym miejscu usiadłem sobie, na chwilę pozostawiając rodzinę i parkowy gwar. Zanim zdążyłem poluzować krawat, pojawiła się pliszka górska. Rezolutnie przeszukała brzeg strumienia i kilka razy ustawiła się do fotki. Jeszcze gdy przeglądałem gorące zdjęcia w wizjerze lustrzanki, zadzwonił telefon. No chodź już, usłyszałem głos koleżanki małżonki. No idę, niebawem się spotkamy. Te ostatnie słowa rzuciłem w kierunku pliszki górskiej.