A wokół mnie latały pleszki



Samiec pleszki (Phoenicurus phoenicurus) to bez wątpienia jeden z najpiękniej ubarwionych krajowych gniazdowników. Jego spotkanie zawsze jest miłe dla oka i atrakcyjne dla obiektywu. Szczególnie, że pleszki nie są płochliwe a dyskretne pojawienie się w ich rewirze, zwykle daje okazje do wielu ujęć. Takim sposobem znalazłem się w cieniu ogromnych olch porastających brzegi Redy. Wynoszenie śmieci i domowych gratów nad rzekę jest paskudnym zwyczajem, choć czasem można pośród nich odnaleźć przedmioty stosowne do okazji. Mnie trafił się wygodny fotelik, w objęciach którego spędziłem godzinkę ... a wokół mnie latały pleszki.  


Były również samiczki, lecz im poświęcę osobny rozdział. To za sprawą podobieństwa do samic kopciuszka. Jednak w tym przypadku wątpliwości nie było, bo obecność samców pleszek i typowo zadrzewione stanowisko jednoznacznie wskazywało na gatunek. Generalnie spokojne i tym przypadku wygodne przesiadywanie obserwatora w nadbrzeżnej enklawie drzew ma dobre strony. Ptaki szybko przyzwyczajają się do obecności człowieka, a to owocuje spotkaniem innych gatunków, za którymi trzeba się czasem nachodzić. Tak udało mi się zobaczyć również zaganiacza, ptaka z którym tylko raz do tej pory miałem przyjemność. Lecz teraz czas na wizerunki samców pleszki.