Troskliwa ciotka




Kwiczołów w okolicy gniazduje sporo. Przylatują wczesną wiosną, więc potomstwo z pierwszego lęgu jest już spore. To podloty, które opuściły gniazda, a ich widok jest teraz powszechny. Praktycznie nie zwracam już na nie uwagi, w znaczeniu zdjęciowym. Może jedynie statystycznym, obserwując sukces lęgowy tutejszej koloni. Tym razem było inaczej, bo młodzieniec kwiczoła siedział nieopodal ścieżki, którą maszerowałem. Po chwili obok usiadła samica kosa.

Stanąłem zaciekawiony widząc jak oba ptaki, pośród setek możliwych gałęzi sadowią się na jednej. Pani kosowa dłuższą chwilę obserwowała malca, po czym skoczyła do podstawy drzewa, by po chwili powrócić ze zdobyczą. Skierowała ku niemu dziób z  robaczkiem - ślimaczkiem. Podlot początkowo zainteresował się poczęstunkiem, ale nie wykonał typowego gestu głodnego młodziaka. Nie otworzył dzióbka, a wcześniej nie domagał się pokarmu typowym nawoływaniem. Ostatecznie przefrunął nieporadnie na dalszą gałąź. Tam już popiskiwał wołając prawowitych opiekunów. Biologiczni rodzice odpowiadali mu wysoko w koronach drzew. By nie przeszkadzać w opiece dyskretnie się wycofałem.  

Rewiry kwiczołów i kosów często ze sobą sąsiadują. To ptaki podobnej wielkości, a miedzy nimi dochodzi czasem do kłótni o pokarm. Zwykle przedmiotem zwady jest dżdżownica, lub ślimaczek. Wymiana poglądów o prawo własności odbywa się na małej przestrzeni. Raz wygrywa kos, innym razem kwiczoł, choć ten jest gatunkiem bardziej agresywnym i zdeterminowanym. Lecz takie cechy okazuje głównie wobec srok, które nawiedzają okolice gniazd kwiczołów. Tam cała społeczność zrywa się do walki o rozległe terytorium, lub pojedyncze lęgi. 

Być może ilustrowana dziś scenka była przypadkowym zachowaniem ptaków. Może kwiczoły i kosy nie łączy tak wielka sympatia, wszak konkurują o pokarm. Może nawet nie próbują wzajemnie wspomagać swojego potomstwa. Jednak przyjemnie było pomyśleć, że taka empatia ma miejsce w świecie ptaków.




Tu samica kosa zdaje się zastanawiać ... jesteś ty mój, czy obcy