Pliszka cytrynowa, powrót do przyszłości



Poprzednia relacja z rezerwatu Beka, była ilustrowana wizerunkami młodych pliszek cytrynowych. To dowód udanych lęgów, choć spotkanie młodzieży tego gatunku to rzadka obserwacja. Powodem nie jest mała ilości osobników młodocianych, a raczej ich skryty tryb życia. W odróżnieniu od nich dorosłe ptaki chętnie eksponują swoje sylwetki na wzniesionej roślinności. Szczególnie gdy jeszcze zajmują rewiry lęgowe, a koniec czerwca jest takim czasem. 

To wyraz troski o swoje potomstwo, które dopiero próbuje samodzielnego życia. Sadowiąc się na wysokich trzcinach rodzice patrolują okolicę, w czasie gdy podloty czynią starania samodzielnego zdobycia pokarmu. Ich żerowiskiem jest podstawa gęstej roślinności porastającej podmokłe łąki, lub brzegi kanałów. Tam czują się bezpieczne, znajdując obfitość owadów. 

Choć młode pliszki w tym czasie stają są dla nas niewidoczne, to doskonale komunikują się wzrokiem i dźwiękiem z rodzicami. To całe spektrum sygnałów. Podloty domagają się jeszcze pokarmowego wsparcia nawołując opiekunów. Dorosłe zaś ptaki ostrzegają o niebezpieczeństwie typowym dla gatunku popiskiwaniem. To czas wyjątkowej aktywności obu pokoleń, a w przypadku rodziców starania równe jak na początku okresu lęgowego.
 

Szczęśliwie obserwacje tego rodzaju nie naruszają dobrostanu rezerwatu oraz samych pliszek cytrynowych. Kilka rewirów lęgowych przecina ścieżka edukacyjna, którą poruszając się dyskretnie możemy przyglądać się życiu tych niezmiernie rzadkich ptaków. Historia gatunku na Bece, również obecna kondycja i liczebność pozwala ufnie spoglądać w przyszłość. Z każdym dniem lata widok pliszek cytrynowych będzie coraz rzadszy. Młode i dorosłe ptaki rozproszą się w zakamarkach rezerwatu, pozostając tam do jesiennej migracji. Jednak jestem przekonany, że spotkamy je w kolejnym sezonie lęgowym.