Mechanizm obronny stada łysek




Tego dnia pogoda była marna, a wszystko działo się daleko od morskiego brzegu rezerwatu Beka. Zatem zdjęcie jest kiepskie, ale postaram się to nadrobić opisem poczynionej obserwacji.

Na wodach Zatoki Puckiej siedziało ogromne stado łysek. To typowy widok listopadowych dni i może nawet nudny. Tak długo, póki nad czarną masą ptaków nie pojawi się bielik. Tym razem nadleciały nawet dwa próbując pochwycić jedną z łysek. Nie jest to jednak sprawa prosta, choć na otwartej morskiej toni łyski wydają się bezbronne. To jednak ptaki, które wykształciły mechanizm obronny w postaci wspólnego działania. 

Gdy bielik nadlatywał bezpośrednio nad łyski, stado zwiększało swoją objętość. Setki osobników w jednym rytmie biło skrzydłami o wodę, jakby próbowały się poderwać. Nad ich głowami tworzyła się kurtyna uniesionych skrzydeł, zakrywając pojedyncze sylwetki. Towarzyszył temu ogromny łoskot, dodatkowo wzmagając efekt obronny.

Żadna łyska nie spanikowała, nie wyłamała się z szyku i nie poderwała się do lotu. Bieliki były wyraźnie zdezorientowane. Oba drapieżniki co kilka minut zniżały lot próbując dobrać się do stada. Jednak po kilkunastu nalotach dały za wygraną i poszybowały nad łąki szukać łatwiejszej zdobyczy. 

Swoją drogą łyski muszą pokładać wielką wiarę w skuteczność takiej taktyki. Trudno sobie wyobrazić co dzieje się w głowie ofiary, gdy kilka metrów nad nią przelatuje ogromy bielik. Jego sylwetka, potężny dziób i szpony z pewnością są przerażające. To bardzo ciekawe zachowanie łysek, bo zdecydowanie większe ptaki, jak gęsi panikują na widok znacznie mniejszego drapieżnika. Ich stado potrafi poderwać myszołów, a nawet pustułka.