Mieć za sąsiada zimorodka to wspaniała sprawa. Ja mam to szczęście, bo tuż za domem płynie rzeka Reda, a tam zimorodki mieszkają. Dokładniej powróciły na "mój" fragment rzeki po długim czasie. Jeszcze kilka lat temu widywałem je regularnie, lecz pewnego roku przepadły bez wieści. Tak minęły trzy lata i znów są.
Potrzeby i zwyczaje zimorodków są niezmienne. Natomiast wizerunek Redy to już inna sprawa. Rzeka to dynamiczne środowisko i łatwo ulega zmianom. Szczególnie tym, które są udziałem człowieka. Ten potok poddawano bagrowaniu brzegów, usuwaniu zawad i udrażnianiu koryta pod spływy kajakowe. Zmienił się charakter nurtu i otoczenie, które pozbawione naturalnych elementów przestało być krainą zimorodków. Z podobnych przyczyn wycofały się tu inne gatunki, jak pliszka górska i pluszcz.
Jednak kilka lat zaniechań ludzkiej ingerencji, zabliźniło rany rzeki. Pojawiły się nowe stanowiska łowieckie zimorodków, baza pokarmowa i wysoko podmyte burty brzegów. Teraz te cudowne ptaki znów radośnie śmigają wzdłuż Redy. Muszę tylko od podstaw zlokalizować ich ulubione miejsca czatowania. Jedno dziś odkryłem, choć jeszcze zimek krył się za gałązkami leżącego w nurcie drzewa.
Jednak kilka lat zaniechań ludzkiej ingerencji, zabliźniło rany rzeki. Pojawiły się nowe stanowiska łowieckie zimorodków, baza pokarmowa i wysoko podmyte burty brzegów. Teraz te cudowne ptaki znów radośnie śmigają wzdłuż Redy. Muszę tylko od podstaw zlokalizować ich ulubione miejsca czatowania. Jedno dziś odkryłem, choć jeszcze zimek krył się za gałązkami leżącego w nurcie drzewa.