Sójki od trzech lat zbierają chrust



Żyję na tyle długo by pamiętać wspaniałe, mroźne i śnieżne zimy. Nie tylko Święta Bożego Narodzenia w białej otulinie, ale też początek grudnia w podobnej scenerii. No cóż mamy obecnie jesień za oknem i nic nie zapowiada zmian, przynajmniej do końca miesiąca. Nie będę w tym miejscu głosił prawd oczywistych o zmianie klimatu, których nie dostrzegają jedynie ludzie o małych rozumkach, lub hipokryci. Wystarczy spojrzeć na zachowania ptaków, jak one próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. 

Sójki już powinny korzystać z poczynionych jesienią zapasów. Nadal jednak z zapałem je gromadzą. Te niezwykle kolorowe ptaki w scenerii ponurej zimy, są obecnie nad wyraz aktywne. Widać je dosłownie wszędzie, jak zbierają owoce natury lub podkradają z karmników zbyt wcześnie sypane tam ziarna. Zimowe spiżarnie sójek przeszły już do legendy, choć pewnie niewielu z nas miało szansę zobaczyć jak ukrywają pokarm i jakie miejsca na takie skrytki wybierają.     

Mnie taka okazja się nadarzyła, choć bezpośrednio nie udało mi się złapać w kadr tego momentu. Widoczna na zdjęciach sojka, dosłownie kilka sekund wcześniej odchylała dziobem mech na pniu i pod niego chowała ziarna pszenicy przyniesione z pobliskiego karmnika. Jak dalej tak pójdzie to sojki gromadzić będą zapasy do wiosny, a wszystko skończy się jak w tym dowcipie z brodą:

Szaman wykonał odpowiednie obrzędy i wyszło mu, że zima będzie długa i mroźna. Indianie nazbierali więc chrustu, ale zima była wyjątkowo lekka. Gdy w następnych latach szamana zapytano jaka będzie zima, kazał zdobyć jeszcze więcej chrustu, ale zimy znowu były łagodne. 

Szaman stanął przed utratą autorytetu w plemieniu, więc w następnym roku poszedł najpierw do stacji meteo, dowiedzieć się o prognozę. Tam powiedziano mu, że zima będzie ostra. Zapytał więc meteorologów, skąd mają tę informację. Odpowiedzieli: "To pewne, Indianie już od trzech lat zbierają chrust".