Mewa siodłata, imponujący gość naszych wybrzeży



Mewa siodłata (Larus marinus), gatunek który w Polsce nie gniazduje. Jednak spędza u nas zimę, koczując na wybrzeżu. Zwłaszcza nad Zatoką Gdańską, gdzie ilość szacowana jest na 500 do 3000 osobników. Łatwo ją dostrzec i odróżnić od innych gatunków. Przy innych mewach wyróżnia się wyrazistą szatą w postaci czarnego płaszcza oraz masywną sylwetką.  Nic w tym dziwnego skoro to największy gatunek z rodziny mewowatych (Laridae) w Europie. 

Mewa siodłata waży ponad 2 kg, a to w świecie ptaków sporo. Szczególnie mając na uwadze jakie przystosowania anatomiczne wykształciła ta gromada zwierząt, by zmniejszyć masę ciała uzyskując zdolność do lotu. Dla porównania mewa śmieszka waży zaledwie 300 gram. Również rozpiętość skrzydeł mewy siodłatej jest imponująca, wynosi ponad półtora metra. To więcej niż w przypadku myszołowa lub gęsi białoczelnej. Czyni to mewę siodłatą doskonałym lotnikiem. Choć nie pokonuje wielkich dystansów podczas migracji, to pokarmu szuka na otwartym morzu. Jest też bezwzględnym drapieżnikiem. Atakuje kolonie innych mew, wybierając z gniazd jaja i pisklęta.

Zimową porą często odwiedzam port we Władysławowie. Zawsze mam wrażenie, że jest tam wiele mew siodłatych. W rzeczywistości to zaledwie kilka osobników, które swoją postacią dominują na tle setek innych mew, głównie srebrzystych. Obserwacje mew siodłatych prowadzić możemy do marca. Po tym terminie opuszczą Polskę, kierując się ku wyspom i skalistym brzegom północnej Europy.