Dzisiejsze zdjęcia wykonałem na cyplu w Rewie. Już kilka tygodni temu pojawiały się informacje, że tam koczują rzepołuchy (Linaria flavirostris) a w ostatnich dniach doniesienia, że regularnie zimują. Faktycznie osobników jest pięć i przyłączyły się do podobnej ilości śnieguł, również na cyplu spędzających zimę. Połączone stadka posilają się razem, obecnie na sporej ilości morskiego zielska wyrzuconego na brzeg.
Śnieguła z mieszanego stadka.
Jednak zobaczyć rzepołuchy a zrobić im zdjęcia to dwa różne wyzwania. Są oczywiście ruchliwe jak większość drobnych ptaków, ale to nie najważniejsza trudność. W odróżnieniu od śnieguł bardzo się kryją w zwałach zielska. Jeśli się zorientują, że wgramoliły się na jego szczyt (a rzadko to się zdarza), natychmiast i pospiesznie drepczą w zakamarki łodyg. Pośrednio widać to na zdjęciach, bo pośród nich trudno o czysty kadr, na którym widać całą sylwetkę ptaka. Recz kolejna to bez czołgania i leżenia plackiem się nie obejdzie, nawet z ogniskową 600 mm, bo nerwowo reagują na sylwetę idącego człowieka. Przy okazji mój zacny kolega, z którym byłem na rzepołuchach wygląda na tej fotografii jak Testudo arietes varios :)
Na koniec ostatnie wyzwanie. Nawet gdy znajdziemy się relatywnie blisko ich stanowiska, to z trudem można je wypatrzyć. Szczególnie w pochmurny dzień, swoją szatą całkowicie wtapiają się w otoczenie. Wielokrotnie musiałem odrywać oko od wizjera aparatu, by upewnić się czy jeszcze przebywają w polu zdjęciowym. Podobnie spoglądając z daleka na miejsce gdzie właśnie zasiadły, trudno uwierzyć, że w ogóle tam są.