Na uszatki czekałem kolejny rok



Moje pierwsze spotkanie  z uszatką odbyło się w przykrych okolicznościach. Było to zeszłej zimy, gdy jadąc Półwyspem Helskim przy drodze znalazłem martwego ptaka. Mimo mrozu, o świcie był jeszcze ciepły i nietrudno się domyśleć, że kilkanaście minut wcześniej uszatkę potrącił samochód. Wtedy przeszukałem okoliczne lasy licząc na osobniki, które miały więcej szczęścia i zasiadają w pobliżu na wspólnym zimowisku. Niestety bezskutecznie, więc przyszło mi czekać cały rok, aż do wczoraj. 

Dopiero teraz mogę dopisać nowy gatunek do mojej listy obserwacji, choć to zaledwie drugi pośród sów, obok sóweczki z wiosny 2018. Tej zimy miałem też przyjemność z puszczykiem w Lasach Oliwskich (Gdańsk), ale zdążył czmychnąć zanim skierowałem ku niemu obiektyw. Natomiast nie odnalazłem w terenie uszatki błotnej widzianej tej zimy w okolicach rezerwatu Beka, ale można to porównać z trafieniem szóstki w totka. Wobec tego byłbym nieskromny pisząc, że pozostaje mi jedynie podzielić się z Wami wizerunkiem uszatek, bo to niezwykle radosne wydarzenie na przełomie wielu lat moich ptasich obserwacji.