Obserwacje uhli w Helu, miejscu dogodnym lecz niebezpiecznym.



Nadal marzy mi się piękny samiec uhli w szacie godowej, lecz zadowolić się muszę wizerunkiem młodziaka. I tak jestem szczęśliwy, bo to moje pierwsze fotograficzne spotkanie z tym gatunkiem. Okazją ku temu była kolejna wizyta w porcie w Helu. To obecnie najbardziej atrakcyjne miejsce do zdjęć i obserwacji morskiego ptactwa w okolicy. Ptaki podpływają blisko portowych główek, choć loterią pozostaje, na której się ustawić. Błędny wybór to konieczność obchodzenia całego portu, a to kawałek drogi. Mimo wszystko bardziej rokującym miejscem jest zakończenie długiego falochronu od strony Zatoki Puckiej. Na jego wysokości, obok uhli pływają obecnie edredony, a wzeszłym tygodniu można było podziwiać alkę.  


Wracając do uhli, to trzymała się bezpośrednio wejścia do portu. W znaczeniu fotograficznym to spore ułatwienie, bo ptak był w zasięgu obiektywu 600 mm. Jednak silne zachodnie wiatry, nawet w tym miejscu generują wysokie fale, a to zwykle niweczy udane zdjęcia ptaka podskakującego na nich jak piłka. Niestety z punktu widzenia pływających tam morskich kaczek to bardzo niebezpieczne miejsce. 

Obecnie trwa sezon połowu szprota i wszelkie kutry wychodzą w morze, lub powracają z ładunkiem ryb. Wpływając do portu w Helu czynią to ze sporym impetem, dosłownie "rozjeżdżając" ptaki unoszące się na falach. " Moja" uhla ratowała się dając nura w głębiny dosłownie w ostatniej chwili. Niestety inny osobniki nie miał tyle szczęścia. Odnalazł go na pobliskiej plaży nasz Kolega, znany również z aktywności na ptasich grupach FB, Łukasz Sadowski. Zaopiekował się ranną uhlą i zwiózł do Lecznicy w Gdyni. Jak dziś napisał do mnie - " Dzwoniłem do lecznicy, kaczka ma skrzydła i nogi ok choć słabe, niestety nie widzi na jedno oko, prawdopodobnie z powodu zderzenia z jakimś obiektem, nakarmiona i napojona w poniedziałek trafi na rehabilitację." Myślę, wszyscy przyłączymy się do podziękowań Łukaszowi za empatię i reakcję.