Dzisiejsze zdjęcie jest symboliczne. To potrzos, który wydaje się separować od pozostałej ptasiej braci, trzymając dystans na samotnej trzcince pośród łąk rezerwatu Beka. Niestety nie można tego powiedzieć o ludziach odwiedzających to miejsce. W sobotę 28 marca, mimo rozporządzenia Ministra Zdrowia w rezerwacie tłumy ludzi. Kto jeszcze żyw wyruszył tam na spacer. Rodzice z dziećmi i grupki znajomych. Wszyscy bowiem uznali, że Beka znajduje się dostatecznie daleko od miejskich ognisk choroby i tam można oddać się rekreacji.
Przerażająca jest ilość psów, które zostały dostarczone do rezerwatu. Można było w jednej chwili spotkać ich kilka luźno biegających w strefie chronionej, a za nimi tłumek właścicieli na ścieżce edukacyjnej. Ludzie, proszę ogarnijcie się. Wasze odreagowanie stresu nie może odbywać się kosztem łamania prawa i dewastowania rezerwatu.