Wyczulone zmysły fotografa



Wiele już napisano o zmysłach ptaków. Ich doskonały wzrok jest powszechnie znany, a czujność stawia przed fotografem poprzeczkę wysoko zwieszoną. W odpowiedzi stosujemy pochód lub zasiadkę, lub inne chytre zabiegi. Mimo tego wiele ptaków potrafi długi czas unikać naszego obiektywu. Takim gatunkiem jest np. strzyżyk. To maleńka, ostrożna i zwinna ptaszyna. Im bardziej mamy ochotę zrobić mu zdjęcie, tym bardziej nasze próby skazane są na niepowodzenie. 

Przychodzi jednak chwila gdy strzyżyk przysiadzie kilka metrów od Ciebie. Uznasz to za nieoczekiwane lub przypadkowe spotkanie, a w rzeczywistości tak nie jest. Recz pierwsza, to prawda oczywista. Spotkanie danego gatunku, to jedynie wypadkowa ilości wizyt w terenie. Recz druga, znaczenie ważniejsza, to ewolucja a raczej rewolucja naszych zmysłów. Po kliku latach fotografii ptaków, nasza percepcja wchodzi na wyższy poziom. Widzimy znacznie więcej niż zwykły "śmiertelnik", turysta lub spacerowicz. 

Dostrzegamy kątem oka każdy ruch w gęstwie krzewów. Najmniejsze poruszenie w trawach, czy odmienną barwę pośród odcieni zieleni. Wszystko to ptaki, które dawniej w takiej scenerii były niedostrzegalne. Nawet opadający liść, lub poderwany wiatrem uruchamia naszą reakcję i odruchowo zwracamy ku niemu wzrok. Nie wiem czy to zjawisko powszechne, ale ja tak mam.