Baseny portu Władysławowo bez jednej zmarszczki na wodzie, to o tej porze roku rzadkość. W takiej scenerii, dodatkowo okraszonej pochmurnym porankiem przyszło mi spotkać zausznika (Podiceps nigricollis). Efektem nieomal graficzne potraktowanie tematu, choć nie był to skutek zamierzony. Szczęśliwie przy tak niezwykle skromnej szacie spoczynkowej, zausznik spoglądał czerwonym okiem. W przeciwnym wypadku musiałbym pogodzić się z czarno - białymi zdjęciami gatunku.
Ostatnie ujęcia to już feeria barw na wodzie, w postaci poświaty jaką rzucały burty kutrów. Jednak port dzisiejszego dnia jawił się w klimacie pierwszych kadrów. Absolutna cisza i spokój. Flota nie powróciła z połowem szprota, więc wszystkie mewy i kormorany przysypiały na pobliskiej plaży. W pierwszych godzinach dnia również lodówki gdzieś przepadły, więc zausznik był jedynym mieszkańcem portu. Całe szczęście, bo wypatrzyć jego filigranową sylwetkę pośród innych ptaków wcale nie jest sprawą prostą.
Zdobycie tych kilku ujęć wymagało trzech wyjazdów do Władysławowa w odstępie paru dni. Raz widziałem go tylko sekundę, bo stale wpływające kutry sprawiły, że zaszył się gdzieś w zakamarkach portu. Innym razem uparcie trzymał się nabrzeża remontowego, niedostępnego dla odwiedzających port. Ostatecznie się udało i mam nieurywaną satysfakcję, bo to nowy gatunek na mojej liście obserwacji.
Zdobycie tych kilku ujęć wymagało trzech wyjazdów do Władysławowa w odstępie paru dni. Raz widziałem go tylko sekundę, bo stale wpływające kutry sprawiły, że zaszył się gdzieś w zakamarkach portu. Innym razem uparcie trzymał się nabrzeża remontowego, niedostępnego dla odwiedzających port. Ostatecznie się udało i mam nieurywaną satysfakcję, bo to nowy gatunek na mojej liście obserwacji.