Obecnie gdzie nie spojrzeć w dolinie Redy, a raczej nadstawić ucha tam dziwonie. Niezwykle melodyjny śpiew tych ptaków rozbrzmiewa w całej okolicy. Przy odrobinie cierpliwości już po chwili pokaże się samiec, sadowiąc się na szczycie roślinności. W takich chwilach nigdy nie potrafię odmówić sobie kolejnych zdjęć, choć wykonałem ich setki. Pamiętam jednak pierwsze spotkanie z dziwonią. Czerwony, tajemniczy ptak przemknął mi przed oczami, dając nura w gęstwinę przydrożnych krzewów.
Tego dnia nie zatrzymałem go w kadrze, wracając do domu z myślą - może kiedyś dopisze mi wielkie szczęście i uwiecznię jego wizerunek. Tamtej wiosny się już nie spotkaliśmy. Jednak kolejne lata takich spotkań przynosiły więcej. Nie tylko za sprawą determinacji, czy szczęścia. W każdym następnym sezonie lęgowy dziwonii w dolinie Redy wyraźnie przybywało. Można je obecnie bez trudu odnaleźć, nie tylko na tradycyjnych stanowiskach, ale też w nowych rewirach.
Dziwonie objęły tę krainę w posiadanie nie bez przyczyny. To gatunek, któremu sprzyja biotop rzecznych dolin, obszary podmokłe i wysokie torfowiska. Całość dopełniają gęste zarośla sąsiadujące z otwartymi terenami. Dolina Redy doskonale spełnia takie wymogi szczególnie, że w dobie powszechnej suszy zatrzymuje sporo wody w systemie melioracyjnym pól i łąk. Wszystko to niezwykle cieszy, nawet wobec sporej populacji krajowej, szacowanej na ok. 480 tys. par lęgowych.