Choć przykłady mogę mnożyć, to opiszę ostatnią sytuację. Kolega cierpliwie, od nocy leżał tam ukryty. Znosił zimno, wilgoć i niewygodę. Gdy już przygodzi happy hours, pojawia się jakiś młody człowiek z aparatem i staje przy jego nogach. Sterczy tam wyprostowany jak słup i z wielką pasją fotografuje biegusy zmienne. Nawet nie myśli opuścić stanowisko, lub dostosować się do sytuacji traktując kolegę na zasiadce jak powietrze. Nawet nie budzi się w nim refleksja po zwróceniu uwagi, a słowo "przepraszam" nie istnieje w jego intelektualnych zasobach.
Mnie już kilka razy zdarzyło się w podobnych sytuacjach zwinąć majdan i opuścić ten kawałek plaży. Jednak przykro było patrzeć jak potraktowany był kolega, który przyjechał z Polski poświęcają urlop na ptaki cypla w Rewie. Turyści tam przychodzą i odchodzą, dając czasem dobrą godzinę spokoju, a to wystarczy by ptaki przysiadały.
Nikt z nas przecież nie uzurpuje sobie prawa do tego miejsca. Jednak nie trzeba wielkiej wyobraźni, by wiedzieć, że stojąc godzinami 5 metrów od końca cypla, nic tam ciekawego nie przysiądzie. Wyprostowana sylweta widoczna jest z kilometrów i po ptakach. Nie mówiąc już o braku szacunku dla starań pozostałych. Nie wiem na co liczą tak zachowujący się koledzy. Może na ostrygojada co lądując przed obiektywem powie - Pan sobie przysiądzie, bo widać że staniem zmęczony, a ja paradować będę do zdjęć. Tylko niech Pan cofnie się ze dwa metry, bo nie zmieszczę się w kadr.