Gile dawno niewidziani, zimowi goście

Przyszło mi czekać trzecią z rzędu zimę, by ponownie zobaczyć gile. Na osobniki lęgowe szanse mam niewielkie. Ta populacja jest wprawdzie średnio liczna (w Polsce 50 tysięcy par), ale ekspansja gatunku dopiero postępuje w kierunku mojego regionu. Do tego w okresie lęgowym trudno je zobaczyć, gdyż stają się wtedy bardzo skryte. 

Pozostaje więc zima, bo w tym czasie pojawiają się u nas osobniki z północno-wschodniej Europy. Śnieg lub pozbawiona liści roślinność, doskonale demaskują ptaki. Jaskrawa szata samców, równie wyrazista, kremowa samic, czyni je widocznymi jak na dłoni. Żerując przestają być płochliwe a wręcz zatracają się, szczególnie obgryzając pączki i młode pędy drzew owocowych. Przy tak ciepłej zimie, są one już bardzo nabrzmiałe i nawet w styczniu stanowią atrakcyjny pokarm. 

Generalnie menu gili składa się z nasion drzew i krzewów, dlatego ciekawe jest drugie zdjęcie. Gile bardzo rzadko zjadą nasiona chwastów, ponieważ te "masywne" ptaki o krępej sylwetce, niepewnie się czują na cienkich łodyżkach.