Kroniki portowe


Władysławowo, zimą tamtejszy port  jak magnes przyciąga ptasiarzy. Szczególnie sztormy są dobrą porą, bo wiele ptaków szuka schronienia w jego basenach. Choć uhle i markaczki tam nie zaglądają. Jeśli już, to osobniki chore i osłabione. Natomiast na inne gatunki zwykle można liczyć. Zatem ekstremalna pogoda zawsze jest dobrym czasem na obserwacje. 

Jednak w ostatnią sobotę trochę przesadziliśmy. Do sztormowych fal i porywistego wiatru, dołączyła zadyma śnieżna. Na takie wyzwanie można się odpowiednio ubrać, jednak najbardziej cierpią oczy. Trudno je osłonić, chyba że gogle. Okrutnie łzawią od mrozu, wiatru i śniegu, oraz ogromu światła, który się od niego odbija.

W takich warunkach zrezygnowaliśmy z marszu zewnętrznym falochronem, ku wyjściu z portu. Pozostało nam jedynie przejrzeć dziesiątki mew, które w tych warunkach również opuściły tradycyjne miejsce oczekiwania na powrót kutrów, czyli plażę przy stoczni. Jak inne ptaki schroniły się w zaciszu nabrzeży. Niestety gatunkowych rewelacji nie było. Jedynym ciekawym dla oka, był ten młody osobnik mewy siodłatej.