Myszołowy doliny Redy


O tej porze roku, objazd doliny Redy zwykle przynosi widok kilku myszołowów. Wszystkim uważanie się przyglądam, bo trafia się myszołów włochaty, również inne drapole. Przyglądanie się, to właściwe słowo na określenie interakcji z tymi ptakami. Wykonanie im zdjęcia z rozsądnej odległości jest prawie niemożliwe, bo wystarczy zatrzymać samochód, a już podrywają się do lotu i to bez względu na odległość jaka nas dzieli. 

Jednak tegoroczny styczeń był niezwykle łaskawy, bo już dwa razy udało mi się złapać w kadr myszołowa z bliska. Pierwszy, to prezentowanym Wam przypadek posilania się na martwej sarnie. W ostatnich dniach kolejny. Tym razem trzy myszołowy siedziały na łące, w odległości 50 metrów od siebie. Reakcja typowa, wystawiam obiektyw i widzę je w kadrze odlatujące. Zerkam jednak raz jeszcze, a tu jeden został. Dał mi sporo czasu na fotki, również spojrzenie się co go zatrzymało. Przyznam, że nie wiem. Jeśli miał tam jakąś ofiarę, to musiała być bardzo drobna, bo nic z traw nie wystawało.