Bąki mroźnej zimy


Z publikacją zdjęć zwlekałem kilka tygodni, by nieco opadły emocje wokół tych ptaków. To wobec głośnej sporawy bąka, który padł w Konstancinie. Rzekomo z powodu ogromnej presji fotografów. Pojawiły się głosy, nieomal o radioaktywnych obiektywach, które zabiły ptaka. W prasie ukazały się artykuły z dramatycznymi tekstami, typu ... Milutkie fotografie zwierząt, mogą być okupione ich śmiercią, i dalej ... Warto pamiętać, że zwierzęta każdego dnia walczą o życie. 

Otóż bąk padł, bo pewnie był chory lub stary, a zdrowe ptaki o nic nie walczą. Po prostu żyją, korzystając z wielu przystosowań ewolucyjnych, nawet do ciężkich, okresowych warunków. Puszczanie takich medialnych bąków, służy jedynie taniej sensacji i aktywności redaktora, który nie bardzo ma o czym pisać. W tym samym czasie mieliśmy prawdziwy dramat łabędzi na Zatoce Puckiej, które padały dziesiątkami. Informacja ta żyła medialnie jeden dzień i to raczej z powodu urzędniczej niemocy.

Wracając na ziemię, a dokładniej na obrzeża Gdańska oto zaległa, fotograficzna sesja. To znana miejscowym zatoczka, gdzie bąki zlatują się w lutym. Jednak do zdjęć potrzebna jest mroźna zima, by akwen pokrył lód. Dopiero w takich warunkach ptaki opuszczają trzciny, a w tym roku naliczyliśmy osiem osobników. Na takie ponowne spotkanie przyszło nam czekać kilka lat, bo poprzednie zimy były zbyt ciepłe.