Lerka, trudne wyzwanie

Nie wiem jak Wam, ale mi trudno jest fotograficznie zmierzyć się z lerką. Rzecz pierwsza, to specyficzny biotop gatunku. To ptak otwartej przestrzeni, terenów nasłonecznionych, piaszczystych, wręcz stepowych, również ruderalnych. Odnalazłem tylko jedno takie miejsce w mojej okolicy, o podobnym charakterze. To obrzeża Wejherowa, rozległa, sucha łąka, z licznymi kopcami piachu i gliny, tuż przy ścianie lasu. Faktycznie są tam lerki. Tu jednak zaczyna się wyzwanie dla obiektywu.

Lerki są bardzo podobne szatą do skowronków i doskonale potrafią wtopić się w otoczenie. Zaskoczone naszą obecnością przywierają do ziemi, stając się niewidoczne. Bywa, że w ostatniej chwili podrywają się spod nóg, na podobieństwo kuropatw. Od skowronków różnią się też zachowaniem. Uważnie obserwują okolicę, przysiadając na czubkach drzew, lub liniach energetycznych. 

Jak podejść tak ostrożnego ptaka? Może zasiadka?. Próbowałem, ale to męka i loteria. W takim krajobrazie trudno się ukryć. Jeśli ta sztuka się powiedzie, to i tak spędzimy godziny w niewygodnej pozycji, w palącym słońcu i towarzystwie niezliczonych, gryzących owadów. Mało tego, trzeba jeszcze wybrać jakiś kobczyk piachu, na którym łaskawie lerka przysiądzie. Jak go wytypować z setek podobnych w okolicy? Jednym słowem, mam tylko jedno marne ujęcie, bo lerka siadła daleko, na innej górce, niż ta na którą gapiłem się godzinami.